Ministrowie środowiska państw UE 4 listopada w Brukseli podejmą próbę wyznaczenia nowego celu klimatycznego na rok 2040. Mimo dopisania do kompromisowego projektu kilku „bezpieczników” – w tym klauzuli rewizyjnej postulowanej przez Polskę – wynik głosowania pozostaje niepewny. Polskę reprezentować będzie wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta. Według unijnych dyplomatów jeszcze w piątek brakowało większości kwalifikowanej (co najmniej 15 państw reprezentujących 65 proc. ludności UE), jednak do momentu głosowania dokument może zostać dalej „rozwodniony”, co potencjalnie zmieni układ sił. Weekendowe poprawki miały wyjść naprzeciw oczekiwaniom Włoch i Francji, szczególnie w zakresie zwiększenia pochłaniania CO2 oraz dopuszczenia tzw. kredytów węglowych.
Redukcja emisji
Proponowany cel zakłada redukcję emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. względem 1990 r. Uzupełnia on obowiązujące ramy: spadek o 55 proc. do 2030 r. i osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 r., gdy emisje mają być równoważone pochłanianiem. Głosowanie pierwotnie planowano na wrzesień, lecz przełożono je z powodu zastrzeżeń wielu stolic. Sprawa trafiła najpierw na szczyt UE 23 października, gdzie przywódcy zaapelowali o obudowanie celu dodatkowymi mechanizmami bezpieczeństwa.
Kluczowym z nich jest klauzula rewizyjna, o którą zabiegała m.in. Polska. Ma ona pozwolić na zmianę celu, jeśli jego realizacja nie będzie sprzyjać gospodarce UE. Premier Donald Tusk ocenił, że taki mechanizm uczyni nowy cel „mniej bolesnym i bezpieczniejszym także dla Polski”. Od szczytu w Brukseli trwały prace nad dostosowaniem projektu nowelizacji prawa klimatycznego do wytycznych liderów. Sprawująca prezydencję Dania w niedzielę rozesłała kolejną wersję kompromisowego tekstu. Dokument doprecyzowuje, że Komisja Europejska, dokonując przeglądu celu na 2040 r., będzie musiała brać pod uwagę m.in. ceny energii, globalną konkurencyjność, postęp technologiczny oraz kondycję przemysłu w państwach członkowskich. Tekst wzmacnia też obowiązek KE, by „w stosownych przypadkach” dołączała do sprawozdania ustawowe propozycje – także w sprawie ewentualnej rewizji celu pośredniego – oraz przedstawiała takie sprawozdania co dwa lata.
Handel uprawnieniami
Dyskusja obejmuje również ETS2, czyli rozszerzenie handlu uprawnieniami do emisji na transport i ogrzewanie od 2027 r. Przywódcy wezwali KE do zaprezentowania zmienionych ram wdrożenia ETS2; premier stwierdził, że może to umożliwić zablokowanie wejścia systemu w życie. Według dyplomatów komisarz ds. klimatu Wopke Hoekstra co najmniej powtórzy zapowiedziane przez przewodniczącą Ursulę von der Leyen działania na rzecz ograniczenia zbyt wysokich i zmiennych cen w ETS2 oraz „stopniowego i płynnego” wdrożenia.
Sporny punkt to także kredyty węglowe, które pozwalałyby zaliczać do redukcji emisji inwestycje w zielone projekty w krajach trzecich. Duńska prezydencja zaproponowała, by w 2036 r. stanowiły 3 proc. całego wysiłku, część państw chce 5 proc. Rozwiązanie budzi kontrowersje, bo rynek takich kredytów praktycznie nie funkcjonuje, a ich dopuszczenie mogłoby faktycznie obniżyć realną ambicję przy formalnym utrzymaniu progu 90 proc. W tekście znalazła się też większa elastyczność w zakresie celów pochłaniania CO2; Francja podnosiła, że wdrożenie technologii pochłaniania na masową skalę wciąż jest niepewne, dlatego wprowadzono swoisty hamulec bezpieczeństwa.
Dzisiejsze posiedzenie odbywa się na dwa dni przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego COP30 w Brazylii. Uczestnicy – w tym UE – powinni przyjechać z uaktualnionym zobowiązaniem w ramach porozumienia paryskiego, co będzie wymagać jednomyślnej zgody państw członkowskich. Ta również nie jest przesądzona. Mimo to unijni decydenci odrzucają tezę, że Europa wycofuje się z ambicji klimatycznych, wskazując na niższe zobowiązania innych graczy i podkreślając, że UE „nie ma powodów do wstydu”.
Czytaj też:
Politycy PiS chcą węgla. „Zielona ideologia niszczy konkurencyjność Europy”Czytaj też:
Polska gospodarka między energią, innowacją a bezpieczeństwem
