Rynek materiałów budowlanych rozhuśtał się w końcówce zeszłego roku i choć wszyscy się spodziewali, że ceny nadal będą rosły, to nikt nie zakładał, że dostawy wielu towarów zostaną obcięte, pracownicy firm budowlanych naprędce spakują się i pojadą bronić Ukrainy przed agresorem, a atmosfera strachu będzie powodowała, że producenci materiałów i dostawcy będą ostrożniej niż do tej pory sprzedawać towar.
Stal kupią w każdej ilości, tylko nie ma skąd
Szczególnie niepokoi zmniejszona ilość wyrobów stalowych, które od ręki już właściwie nie są dostępne, ale co gorsza, nie można ich zamówić z gwarancją szybkiej dostawy. W ubiegłym roku import stali z Rosji do Unii Europejskiej sięgał 11 mln ton, z Ukrainy 7 mln ton, a z Białorusi 1 mln ton. Polscy odbiorcy sprowadzili w zeszłym roku zza wschodniej granicy ponad 3 mln ton, co stanowiło 20 proc. krajowego zużycia. Stan na dziś: wstrzymanie dostaw wyrobów stalowych z Ukrainy oraz niemal pełne zamrożenie ich przywozu z Rosji i Białorusi. Nie ma możliwości, by nie wpłynęło to na poziom cen i dostępność stali. I poważnie zachwiało realizowanymi i dopiero planowanymi budowami.
Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że problemem jest nie tylko fizyczny brak stali, ale też niepewność sprzedawców co do tego, ile stal będzie kosztowała jutro czy pojutrze. Z tego powodu wielu zamroziło sprzedaż, gdyż nie są w stanie określić prawidłowych cen.
Polski Związek Pracodawców Budownictwa ostrzega, że wzrost cen surowców na rynkach światowych spowoduje dalszy wzrost cen materiałów na polskim rynku. „Rzeczpospolita” przypomina, że już w ubiegłym roku stal drożała o 50–150 proc., paliwa o 30–40 proc., asfalt o ponad 50 proc. Tymczasem drożejące obecnie ropa, miedź, aluminium i ruda żelaza jeszcze podniosą ceny m.in. asfaltu, kabli i przewodów elektrycznych, wyrobów stalowych i konstrukcji aluminiowych.
To wszystko może pogłębić kłopoty firm z utrzymaniem rentowności umów podpisanych w 2020 i 2021 r. Obowiązujący dla tych kontraktów 5-procentowy limit waloryzacji jest na wyczerpaniu, jeszcze zanim firmy wbiją pierwsze łopaty na budowie. Po przekroczeniu tego limitu firmy będą obarczone ryzykiem dalszego wzrostu kosztów w kolejnych kwartałach.
Wykonawcy mają prawo obawiać się o przyszłość. Aby ich uspokoić, we wtorek GDDKiA zorganizowała spotkanie z przedstawicielami firm wykonawczych, wzięli w nim udział również firmy z sektora bankowego i ubezpieczeniowego. Padało zapewnienie, że rozpoczęte budowy będą kontynuowane, a GDDKiA będzie ogłaszać kolejne przetargi według przyjętego harmonogramu.
Czytaj też:
Dwa uderzenia w polską budowlankę. Kłopoty zaczęły się kilka miesięcy temu