Możemy żartować, że problem braku cukru został sztucznie wykreowany, że odpowiada za niego panika konsumencka, bo polskie cukrownie wyprodukowały w ostatnich 12 miesiącach o 23,5 proc. cukru więcej niż rok wcześniej. W całym pierwszym półroczu produkcja była aż o 82 proc. wyższa. Fakt jest jednak taki, że w wielu dużych sklepach – dyskontach, supermarketach – na półkach nie ma ani jednego kilograma cukru. Jest dowożony, ale zapas, który normalnie wystarcza na co najmniej kilka dni, potrafi rozejść się w kilka godzin. I to jest ogromny problem, bo im szybciej znikać będzie z półek, tym więcej osób będzie w panice wykupowały dostępne ilości (sklepy już w pierwszej połowie lipca wprowadziły reglamentację), gdy tylko zobaczą go w sprzedaży. Nawet jeśli wcale nie będą go potrzebować.
Mleko potrzebuje prądu przez cały czas
Branża mleczarska ostrzega, że podobne problemy z dostępnością mogą wkrótce objąć nabiał. Problemem nie jest brak mleka w mleczarniach, a wysokie koszty energii i ryzyko ograniczania dostaw energii i gazu.
„Aktualnie firmy mleczarskie otrzymują pisma od dostawców energii i gazu, zgodnie z którymi przewiduje się wprowadzanie planów ograniczeń w poborze tych mediów do poziomów niepozwalających na utrzymanie produkcji, magazynowania, a nawet funkcjonowania przyzakładowych oczyszczalni ścieków” – napisał w stanowisku Związek Polskich Przetwórców Mleka.
Łatwo zobowiązać firmę do ograniczenia zużycia, ale w wielu obszarach będzie się to wiązało z tym, że wiele produktów stanie się niezdatnych do spożycia. „Przetwórstwo mleka to specyficzna gałąź przemysłu żywnościowego, gdyż w odróżnieniu od innych branż, surowiec, czyli mleko, nie może czekać kilku dni na przetworzenie, zaś produkty gotowe na magazynowanie bez określonego poziomu dostaw nośników energii”. – piszą mleczarze.
Ostrzegają, że już 2-3 dni problemów z dostawami energii mogą oznaczać prawdziwą katastrofę.
Trudna sytuacja dla mleczarzy i rolników
W razie przerw w dostawach problemy będą mieć nie tylko mleczarnie, a finalnie – klienci w sklepach, ale też rolnicy, od których mleko jest skupowane. Jeśli bowiem nie będzie można go przetwarzać w ilościach, do których do tej pory mleczarnie były przystosowane, to punkty skupu odeślą producentów z kwitkiem. „Wtedy pojawi się problem co zrobić z taką ilością niewykorzystanego mleka, jak go zutylizować? Obawiamy się, że konsekwencje takiej sytuacji dla środowiska naturalnego mogą być opłakane” – pisze ZPPM.
Mleczarze zapewniają, że alarmowali już rząd, przedłożyli także własne pomysły na wyjście z impasu, ale nie doczekali się żadnej reakcji ze strony polityków.
Czytaj też:
O co chodzi z tym cukrem? „Nie jest potrzebny spisek, by ludzie robili głupstwa”