Dwie dekady pracował w przemyśle. Zmienił zawód i trafił do branży IT

Dwie dekady pracował w przemyśle. Zmienił zawód i trafił do branży IT

Marek Czerny trafił do branży IT. Został project managerem w firmie ClearCode
Marek Czerny trafił do branży IT. Został project managerem w firmie ClearCode Źródło: archiwum prywatne
Branża IT stale poszukuje pracowników na różnych szczeblach. Do firm informatycznych coraz częściej trafiają przedstawiciele innych zawodów. Droga do sukcesu, wielkich pieniędzy czy zawodowego prestiżu jest jednak długa. Historia naszego bohatera, który pracował przez 18 lat w przemyśle pokazuje, że warto było się przebranżowić. – To najlepsza decyzja zawodowa jaką podjąłem w życiu – mówi Marek Czarny w rozmowie z Wprost.pl

Marek Czarny ukończył studia magisterskie na kierunku Inżynieria Elektryczna na Politechnice Krakowskiej. Przed wejściem do branży IT, przez 18 lat pracował głównie w działach R&D w globalnych korporacjach w obszarze produkcji aparatury związanej z dystrybucją energii elektrycznej.

Zamienił świat fabryk na branżę IT

To świat prawdziwych przemysłowych fabryk, linii montażowych i maszyn produkcyjnych — mówi. – Większość czasu przepracowałem jako project manager lub lider zespołów zajmujących się jakością, lub zarządzaniem kosztami produktów — dodaje. Mężczyzna pracował dla wielu fabryk w Europie, głównie w Holandii, Belgii i w Niemczech. Współpracował z działami R&D zarówno w Stanach Zjednoczonych jak i Indiach. Prowadził też projekt uruchomienia produkcji w Chinach.

Kilka lat temu zetknąłem się po raz pierwszy z pojęciami Agile i Scrum — wspomina. – To był moment, od którego zaczęło się moje późniejsze zainteresowanie branżą IT — zaznacza.

Branża IT. Zdecydował się na zmianę zawodu

Kiedy na poważnie zaczął myśleć o przebranżowieniu się, chciał przede wszystkim wykorzystać swoje zainteresowania i dotychczasowe doświadczenia w obszarze Agile/Scrum. Dlatego szukał pracy na takich stanowiskach jak scrum master lub project manager. Tu pojawiły się pierwsze schody, które trzeba było pokonać. – Nie miałem żadnego kontaktu z branżą IT. Dlatego postawiłem na kursy live. Chciałem usystematyzować swoją wiedzę z zakresu Agile/Scrum — twierdzi.

Chciał również poznać ludzi z branży i pozyskać trochę typowych dla tego sektora informacji, które niekoniecznie znajdują się w programie kursu. Postawił na szkolenie i certyfikację Certified Scrum Master od Scrum Alliance oraz na pięciotygodniowy bootcamp dla Scrum Masterów.

Cała wiedza, której potrzebował była dostępna w internecie

Równolegle dokształcałem się również samodzielnie, czerpiąc wiedzę z YouTube — mówi. – Okazało się, że w odróżnieniu od przemysłu, cała wiedza, której potrzebowałem w IT, jest tam dostępna za darmo – opowiada. Gdy miał już pojęcie o takich tematach jak np. SDLC (Software Development Life Cycle), MVP (Minimum Viable Product), CI/CD (Continuous Integration/Continuous Development) czy Git i zdobył certyfikat Scrum Mastera, przyszedł czas na kolejny krok. Była nim aplikacja do firm z branży IT.

Jak przekonuje Marek niemal każda oferta, na którą aplikował, zawierała wymaganie wcześniejszego doświadczenia w realizacji projektów IT. – W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego jak zignorować to wymaganie. Po wysłaniu pierwszych CV firmy zaczęły się ze mną kontaktować – twierdzi. Na wstępie każdej z rozmów zaznaczał uczciwie, że nie spełnia warunku wcześniejszego doświadczenia w branży IT, ale żadnego z pracodawców to nie zraziło. – W trakcie rozmów czułem różnicę, która jest niejako charakterystyczna dla tej branży — dodaje.

Rozmowy przebiegały w partnerski sposób. Miałem dużo czasu na własne pytania. Duże wrażenie zrobiło na mnie np. zaproszenie na rozmowy członków zespołu projektowego. To coś bardzo naturalnego, bo przecież gros mojego czasu będę pracował z zespołem, więc głos jego członków w procesie rekrutacji warto wziąć pod uwagę — opowiada.

Przemysł a branża IT to dwa zupełnie inne światy

Jak twierdzi mężczyzna, to była jedna z wielu różnic względem organizacji, w których pracował dotychczas. Po dwóch tygodniach poszukiwania pracy przestał aplikować na kolejne oferty, gdyż brał już udział w bardzo wielu procesach.

Dotarło do mnie, że mogę wybrać ofertę najbardziej odpowiednią dla mnie. Uznałem, że najbardziej odpowiedzialnym rozwiązaniem będzie dołączenie do już uformowanego zespołu i biegnącego projektu niż start w zupełnie nowym projekcie — opowiada. – Chciałem również całkowitej odmiany w kwestii typu firmy, stąd decyzja o wyborze software house’u, a nie dużej korporacji. Wkrótce podpisałem kontrakt i wszedłem do „mitycznego” świata IT jako project manager w takiej właśnie firmie – dodaje.

Marek Czarny przekonuje, że w nowej firmie zastał bardzo fajnych ludzi. Na poziomie firmy oraz zespołu przeszedłem przez cykl spotkań onboardingowych. Przed przyjściem przygotował sobie długą listę tematów, które chciał poruszyć, ale okazało się to zbędne, bo jego współpracownicy wszystko przewidzieli. Od kultury pracy i komunikacji po tematy techniczne i frameworkowe.

Zmiana pracy oznaczała dla niego szok komunikacyjny

Przeszedłem też przez „szok komunikacyjny”, bo jak inaczej nazwać nieużywanie maila czy prezentacji albo telefonów. Jest za to Slack i w ramach niego komunikacja na grupach — zaznacza. – Od początku jest przyjaźnie, miło i zabawnie. Przy tym piekielnie szybko, skutecznie i profesjonalnie — dodaje.

Firma działa w oparciu o samozarządzające się zespoły. Nie ma procesów, checklist, przeglądów. – Zamiast tego jest zaufanie i wsparcie, kiedy tylko pracownik tego potrzebuje. Zadowolony zespół i klient są jedyną miarą zawodowego sukcesu. To bardzo odświeżające uczucie biorąc pod uwagę, że przez tyle lat zabiegałem głównie o aprobatę szefa – mówi Marek.

Branża IT. Zmiana zawodu to najlepsza decyzja w jego zawodowym życiu

Obecnie wspiera inne zespoły, które tego potrzebują. Angażuje się również w koordynację firmowego programu stażowego dla juniorów. – Wspieram też firmę w procesie rozpatrywania zapytań potencjalnych nowych klientów i opracowywaniu ofert. Z perspektywy czasu, a minęło już prawie półtora roku, wciąż jestem pod wrażeniem szybkości komunikacji od poziomu programisty do członków zarządu — twierdzi.

Jego zdaniem decyzja o przebranżowieniu była bez cienia wątpliwości najlepszą w jego zawodowym życiu. W nowej pracy jest wiele rzeczy, które bardzo lubi i które dają mu ogromną satysfakcję. – Jedną z nich jest moje biuro, które emanuje dobrą energią. Wpływ na to mają przede wszystkim tworzący je ludzie i luźna, przytulna przestrzeń, gdzie każdy czuje się swobodnie — mówi.

Nikt nie robi problemu, gdy muszę w trakcie dnia wyjść z biura i załatwić swoje sprawy prywatne. To kwestia zaufania i elastyczności ze strony firmy oraz własnego poczucia odpowiedzialności za pracę i zespół — dodaje.

Branża IT dba o rozwój pracowników. Wszystko wygląda inaczej

Kolejna kwestia, którą ceni sobie Marek to faktyczne i poważne podejście firmy do takich aspektów jak work-life balance czy rozwój pracowników, kwestii employer brandingu, gdzie pracownicy biorą udział w różnych inicjatywach, sesjach foto, wywiadach, w tworzeniu contentu, który służy budowaniu prawdziwego wizerunku firmy jako dobrego, uczciwego i przyjaznego pracodawcy.

Inna sprawa, która może kompletnie odmienić życie to możliwość pracy z dowolnego miejsca, gdzie jedynym ograniczeniem jest strefa czasowa. Ważną kwestią dla niego jest możliwość pracy na podstawie kontraktu B2B, która pozwala na ekonomiczne samostanowienie.

Marek Czarny jest project manager w firmie Clearcode. Firma należy do SoDA – założonego w 2018 roku związku polskich firm technologicznych.

Czytaj też:
Kogo sprawdzą pracownicy Poczty Polskiej? Operator wyjaśnia, gdzie wejdą kontrolerzy
Czytaj też:
Biedronka wprowadza zmiany w regulaminie. Zamiast gotówki otrzymamy voucher

Źródło: WPROST.pl