Od 1 czerwca 2022 roku ukraińscy rolnicy mogą bez ograniczeń taryfowych, czyli bez ceł, wwozić zboże i mięso do UE w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych. To forma pomocy dla ogarniętego wojną kraju.
Zboże miało być tranzytowe, a zatrzymuje się w Polsce
Zboże miało przejeżdżać przez teren Polski do innych państw, przede wszystkim afrykańskich, ale w praktyce większość zostaje w Polsce. Polscy rolnicy przekonują, że to dla nich ogromny problem, bo nie są w stanie cenowo konkurować z ukraińskim zbożem. Jest ono tańsze, bo niższe są koszty pracy w Ukrainie, a ponadto producenci rolni z UE muszą spełniać różne narzucone przepisami wewnętrznymi normy jakościowe, które nie obciążają rolników z Ukrainy.
– Największym problem jest to, że do Polski napływa ukraińskie zboże i bez żadnej kontroli zalewa nasz rynek. Rząd obiecał, że będzie jechało tranzytem do portów i stamtąd do Afryki. Tymczasem w ogóle nie jest to kontrolowane – powiedział w rozmowie z Polsat News jeden z uczestników protestu, który odbył się w lutym.
O tym, jak sytuacja wygląda z perspektywy polskich producentów drobiu, piszemy tu.
Blokady Warszawy nie będzie, ale rolnicy pojawią się na granicy
Polscy rolnicy wielokrotnie informowali o problemie ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, ale doszli do przekonania, że to nic nie daje i należy sięgnąć po inne środki nacisku.
Pojawił się pomysł zorganizowania wielkich protestów w całym kraju, których kulminacją byłoby zablokowanie warszawskich ulic. Ten pomysł jednak upadł.
— Dużego protestu w Warszawie na razie nie planujemy. Część Solidarności Rolników Indywidualnych będzie jednak protestować, bo leży to w gestii poszczególnych województw. Wiemy na pewno, że będzie to robić np. województwo zachodniopomorskie – powiedział w rozmowie z serwisem Business Insider Adrian Wawrzyniak, rzecznik Solidarności Rolników Indywidualnych.
Edward Kosmal, wiceprzewodniczący Solidarności Rolników Indywidualnych w województwie zachodniopomorskim zapowiedział, że 23 marca rolnicy zbiorą się pod Urzędem Wojewódzkim w Szczecinie.
Co obiecał minister Kowalczyk na „spotkaniu ostatniej szansy”?
Dziś w ministerstwie rolnictwa odbyło się, jak to określili rolnicy, „spotkanie ostatniej szansy”. Ustalenia zreferował w rozmowie z „BI” Adrian Wawrzyniak.
– Rząd przedstawił szereg propozycji, na których nam zależy. Chodzi o kredyty dla rolników na 2 proc., kredyty dla punktów skupowych, które będą mogły zapłacić rolnikom zaległości, o dopłaty do transportu, które pomogą przewieźć zboże poza Polskę. Rolnicy będą też mogli budować silosy o określonej wielkości bez pozwolenia. Obiecano nam także obniżkę cen nawozów – powiedział.
Rolnicy dadzą resortowi czas, by wdrożył zapowiedziane rozwiązania. Na razie rezygnują z zapowiedzianych protestów ogólnopolskich, nie odrzucają jednak pomysłu blokowania przejść granicznych z Ukrainą. W ten sposób rolnicy chcą zwrócić uwagę Brukseli na problem przenikania do UE zbóż i płodów rolnych z Ukrainy i zmusić ją do podjęcia działań.
Rolnicy chcą blokować granicę wraz z rolnikami z innych krajów
— Widzimy dobrą wolę po stronie rządu, dostrzegamy, że klucz do rozwiązania naszych problemów leży w Brukseli. Na razie Komisja Europejska na interwencję na rynku rolnym przeznaczyła 30 mln euro. To śmieszna kwota. Jeśli rząd nie spełni postulatów w ciągu dwóch tygodni, to zorganizujemy strajk, ale na razie skoncentrujemy się na blokadzie granic – powiedział Wawrzyniak.
Dodał, że polscy rolnicy chcą współdziałać z organizacjami rolniczymi ze Słowacji, Węgier i Rumunii równocześnie zablokować granicę z Ukrainą. – Ten protest może potrwać dwa lub trzy dni, bo Komisja Europejska musi zauważyć nasz problem. Trzeba wypracować długotrwałe mechanizmy regulujące napływ produktów z Ukrainy – dodał Wawrzyniak.
Czytaj też:
Mięso sprzedawane poniżej kosztów produkcji? Rolnicy poskarżyli się prezesowi UOKiKCzytaj też:
Protesty rolników w Europie. „Nie jesteśmy niewolnikami”