W czwartek, 11 maja, opisywaliśmy sprawę 39-letniego Piotra Buchalskiego. W lipcu zeszłego roku łódzki przedsiębiorca został zatrzymany pod zarzutem m.in. wyłudzania unijnych dotacji i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Od chwili zatrzymania, Buchalski, przez prawie już 10 miesięcy, przebywa w areszcie tymczasowym. Siedząc w jednym z łódzkich aresztów, jego stan zdrowia nagle się pogorszył. Według relacji rodziny i obrony, miał być przez dwa miesiące trzymany w jednoosobowej celi.
Żona Buchalskiego, podczas jednego z widzeń, zauważyła na twarzy męża ślady pobicia. Pluł on również krwią. Skarżąc się na utratę równowagi, drętwienie kończyn i wysoką gorączkę, dopiero po tygodniu został przetransportowany do szpitala. Tam wykryto u niego zawał mózgu oraz poważne rozwarstwienie tętnicy szyjnej. Lekarze podjęli próbę usunięcia z tętnicy trzycentymetrowego skrzepu, ale zabieg przerwano, obawiając się zbyt poważnych powikłań.
Leżąc na szpitalnym łóżku, Buchalski miał ręce i nogi skute kajdankami. Posiłki również jadł w kajdankach. Mimo tego, że był cały czas pilnowany przez dwóch strażników
Lekarze nie mogli również dokładnie przeprowadzić badania neurologicznego pacjenta. Ocenić jego chodu, ponieważ, jak napisano w dokumentacji, Buchalski miał na kostkach ciągle założone kajdanki.
Ani rodzina, ani obrona nie została powiadomiona, że 39-latek trafił z aresztu do szpitala. Żona przedsiębiorcy, która jest lekarką, dowiedziała się o tym przypadkiem. Zadzwoniła do niej życzliwa osobowa, informując, że jej mąż miał zawał mózgu.
Warto przypomnieć, że przedsiębiorca ma jak na razie tylko postawione zarzuty. Prokuratura do dzisiaj nie skonstruowała aktu oskarżenia. Nie ruszył również proces. Ciążące na nim zarzuty mają charakter gospodarczy, nie są to przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Prokuratura na poczet śledztwa zabezpieczyła dokumentację oraz dyski twarde firmowych komputerów.
We wtorek, 9 maja, Buchalski został wypisany ze szpitala. Pacjentom w jego stanie lekarze zalecają oszczędny tryb życia oraz nieprzeciążanie organizmu. Mimo to, Buchalski był wyprowadzany przez szpitalne korytarze, a później przez park w drodze do karetki, z nogami i rękami zakutymi w kajdankach. Idąc jak pingwin, trzymał jeszcze przed sobą wypchaną torbę podróżną z rzeczami osobistymi ze szpitala. Żaden ze strażników nie chciał mu pomóc. We wtorek, 10 maja, zadaliśmy pytania w sprawie Buchalskiego Prokuraturze Okręgowej w Łodzi, jak i Aresztowi Śledczemu przy ulicy Smutnej. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.
O opinię w przypadku zatrzymanego przedsiębiorcy spytaliśmy Helsińską Fundację Praw Człowieka. Zdaniem Piotra Kubaszewskiego z Programu Interwencji Prawnej HFPC, sposób traktowania 39-latka to naruszenie artykułu trzeciego Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zapis mówi o zakazie tortur: „Nikt nie może być poddany torturom ani nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu albo karaniu.
Biuro RPO komentuje
O komentarz poprosiliśmy również Rzecznika Praw Obywatelskich, któremu w mailu przedstawiliśmy powyższy opis sytuacji. Ten na wstępie zaznacza, że Biuro RPO nie prowadzi sprawy przedsiębiorcy, więc trudno mu się do niej szczegółowo odnieść. Piotr Sobota z Biura RPO prosi również, żeby jego wypowiedź cytować w całości bez skrótów, co robimy poniżej:
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.