„Nie ma nic, co przemawia za inwestowaniem w Niemczech”. Surowa ocena dyrektora Siemensa

„Nie ma nic, co przemawia za inwestowaniem w Niemczech”. Surowa ocena dyrektora Siemensa

Dodano: 
Siedziba Siemensa
Siedziba Siemensa Źródło: Materiały prasowe / Siemens
„Nie ma nic, co przemawia za inwestowaniem w Niemczech”, stwierdził dyrektor ds. podatków w Siemens, jednego z najbardziej rozpoznawalnych niemieckich koncernów. Według niego „w Niemczech nie ma wzrostu” i z tego powodu ostatnie inwestycje jego firmy miały miejsce głównie zagranicą.

– W Niemczech nie ma wzrostu – jest wzrost w innych krajach – a sytuacja podatkowa też nie jest szczególnie dobra. Dlatego też nasze ostatnie inwestycje zostały dokonane głównie za granicą – powiedział Christian Kaeser w rozmowie z Bloombergiem.

Zastrzegł, że Siemens chce inwestować, ale niekoniecznie w Niemczech. W czerwcu ubiegłego roku Siemens ogłosił nową strategię inwestycyjną o wartości 2 mld euro. Połowa z tej kwoty ma zostać wykorzystana w Niemczech, ale 1 miliard euro trafić ma do Azji.

Surowa ocena Christiana Kaesera wpisuje się w szerzy obrazek niemieckiej gospodarki. W drugim kwartale wpadła ona w recesję. „Niemiecka gospodarka utknęła w stagnacji i pozostaje w tyle za wzrostem gospodarczym w całej strefie euro” – ocenili analitycy z ING Economics.

Wynik nie jest dramatyczny, ale dla przyzwyczajonych do ciągłego wzrostu Niemców to jednak zupełnie nowa sytuacja. Chcąc się do niej dostosować, ograniczają wydatki. Powołując się na nową ankietę przeprowadzoną przez firmę audytorską EY, grupa medialna Funke donosi, że więcej niż jeden na trzech Niemców (37 procent) kupuje obecnie tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Według badania respondenci są szczególnie chętni do oszczędzania na przedmiotach luksusowych (58 procent).

Dlaczego niemiecka gospodarka wpadła w kłopoty?

Do odpowiedzi na to pytanie w literacki sposób podszedł Matthew Karnitsching w artykule opublikowanym we wrześniu tego roku w Politico. We wstępie do analizy czytamy: „Niemcy, którzy przez lata ignorowali to, co reszta świata wyraźnie widziała, powoli zaczynają oswajać się z faktem, że popadli w poważne tarapaty, ponieważ na horyzoncie pojawili się czterej jeźdźcy ich gospodarczej apokalipsy: exodus największych gałęzi przemysłu, gwałtownie pogarszająca się sytuacja demograficzna, rozpadająca się infrastruktura i brak innowacji”.

Wielkie koncerny od co najmniej 20 lat przenoszą się do Chin. Cenią sobie liberalne podejście chińskiego ustawodawcy, mniej ograniczeń i, co tu dużo kryć, niższe koszty działalności. Dziś tylko jedna ze 100 najcenniejszych firm na świecie (producent oprogramowania SAP) jest niemiecka. We wrześniu informowaliśmy, że nie powstanie pod Wrocławiem fabryka za 19 mld zł, w której gigant chciał utworzyć ponad 2 tys. miejsc pracy (do tego powstałyby stanowiska w zakładach współpracujących). Podobną inwestycję Intel chciał zrealizować w Niemczech, ale i z tego zamiaru się wycofał (choć bardziej precyzyjnie: wydał komunikat, że obie inwestycje odkłada w czasie. Nie ma gwarancji, że do tych planów wróci).

Recesja w Niemczech to zła informacja dla Polski

Dane z kraju, który jest największym odbiorcą naszych towarów, to zły sygnał dla polskich firm. W pierwszym kwartale 2024 roku wartość eksportu do zachodniego sąsiada zmniejszyła się o 8,7 proc. w porównaniu do roku poprzedniego. Był to trzeci kwartał spadków z rzędu.

Spadek eksportu nastąpił we wszystkich sześciu głównych kategoriach. Najsilniej zmniejszyła się sprzedaż towarów klasyfikowanych jako środki transportu – zwłaszcza części, co wskazuje, że głównym czynnikiem spadków polskiego eksportu jest dekoniunktura w niemieckiej branży motoryzacyjnej.

Czytaj też:
Niemcy na skraju recesji. Raport ujawnia dramatyczną sytuację gospodarczą
Czytaj też:
Niemcy są na skraju gospodarczego kryzysu. Głęboka stagnacja zamiast rozwoju

Źródło: Wprost