Temperatura wokół miedziowego podatku rośnie, nie zdziwiłbym się więc, gdyby do Warszawy przybyły autobusami tłumy związkowych „lobbystów”. Zaskoczyłoby mnie natomiast, gdyby rząd uległ tym naciskom i odpuścił - pisze Krzysztof Adam Kowalczyk, redaktor „Bloomberg Businessweek Polska”.
Zamieszanie z refundacją leków przykryło inny spektakl z pogranicza gospodarki i polityki, jaki oglądamy od listopadowego exposé premiera Donalda Tuska. Przedstawienie nosi tytuł 'Podatek od wydobycia miedzi i srebra'. W rytm kolejnych jego aktów i antraktów, czytaj: projektów ustawy i oświadczeń ministrów, pulsuje kurs KGHM. A giełdowi inwestorzy, analitycy, zarząd grupy, ba, nawet związki zawodowe, pilnie odświeżają wiadomości z algebry ? zwłaszcza z funkcji liniowej i potęgowej, bo w takiej właśnie formie Ministerstwo Finansów zapisało formułę podatku.
Zarząd było nie było państwowej spółki nie chce się pogodzić z planami ministra finansów ? czemu się specjalnie nie dziwię ? i lobbuje za obniżeniem 'domiaru'. Lobbuje przy jawnym wsparciu ministrów skarbu i gospodarki, co już wygląda dziwnie i świadczy o tarciach w rządzie (do rozmowy z ministrem finansów niekoniecznie muszą używać mediów).
Zarząd sugeruje, że wydobycie z części złóż stanie się nieopłacalne, nic dziwnego więc, że z zimowego letargu obudziły się związki zawodowe. Miedziowa Solidarność zażądała... trzyletniego vacatio legis, co brzmi kuriozalnie, skoro np. przy podwyżce podatku PIT wynosi ono minimum miesiąc. Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego wali z grubej rury: 'Czy to początek końca Polskiej Miedzi? Kilka tysięcy ludzi na bruku i zapaść gospodarcza regionu'. Brzmi groźnie, ale brak tu konsekwencji, skoro szef związku i zarazem poseł SLD Ryszard Zbrzyzny w lokalnej prasie straszy już tylko utratą nagrody z zysków (czyli 24 proc. niemałych i tak dochodów).
Temperatura rośnie, nie zdziwiłbym się więc, gdyby do Warszawy przybyły autobusami tłumy związkowych 'lobbystów'. Zaskoczyłoby mnie natomiast, gdyby rząd uległ tym naciskom i odpuścił. Okazałoby się wtedy, że to nie Górny, ale Dolny Śląsk wywalczył sobie swoistą autonomię i łatwiej w Polsce podnieść VAT i akcyzę na paliwa wszystkim podatnikom, niż naruszyć interesy miedziowego lobby.
Zdziwiłbym się też, gdyby owym kontredansom z uwagą nie przyglądali się inwestorzy, którzy planują poszukiwania i wydobycie gazu z łupków w Polsce. Zabiegi wokół podatku od kopalin świadczą przecież o apetycie polskiego fiskusa i jego umiejętności tworzenia narzędzi do uczciwego podziału zysków między właściciela złóż a firmy je eksploatujące. Zamieszanie wokół podatku miedziowego świadczy o tym, że fiskus sporo jeszcze musi się nauczyć.
O uwagach ministra skarbu państwa do projektu miedziowego podatku czytaj w tekście 'Budzanowski wywindował kurs KGHM'
Zarząd było nie było państwowej spółki nie chce się pogodzić z planami ministra finansów ? czemu się specjalnie nie dziwię ? i lobbuje za obniżeniem 'domiaru'. Lobbuje przy jawnym wsparciu ministrów skarbu i gospodarki, co już wygląda dziwnie i świadczy o tarciach w rządzie (do rozmowy z ministrem finansów niekoniecznie muszą używać mediów).
Zarząd sugeruje, że wydobycie z części złóż stanie się nieopłacalne, nic dziwnego więc, że z zimowego letargu obudziły się związki zawodowe. Miedziowa Solidarność zażądała... trzyletniego vacatio legis, co brzmi kuriozalnie, skoro np. przy podwyżce podatku PIT wynosi ono minimum miesiąc. Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego wali z grubej rury: 'Czy to początek końca Polskiej Miedzi? Kilka tysięcy ludzi na bruku i zapaść gospodarcza regionu'. Brzmi groźnie, ale brak tu konsekwencji, skoro szef związku i zarazem poseł SLD Ryszard Zbrzyzny w lokalnej prasie straszy już tylko utratą nagrody z zysków (czyli 24 proc. niemałych i tak dochodów).
Temperatura rośnie, nie zdziwiłbym się więc, gdyby do Warszawy przybyły autobusami tłumy związkowych 'lobbystów'. Zaskoczyłoby mnie natomiast, gdyby rząd uległ tym naciskom i odpuścił. Okazałoby się wtedy, że to nie Górny, ale Dolny Śląsk wywalczył sobie swoistą autonomię i łatwiej w Polsce podnieść VAT i akcyzę na paliwa wszystkim podatnikom, niż naruszyć interesy miedziowego lobby.
Zdziwiłbym się też, gdyby owym kontredansom z uwagą nie przyglądali się inwestorzy, którzy planują poszukiwania i wydobycie gazu z łupków w Polsce. Zabiegi wokół podatku od kopalin świadczą przecież o apetycie polskiego fiskusa i jego umiejętności tworzenia narzędzi do uczciwego podziału zysków między właściciela złóż a firmy je eksploatujące. Zamieszanie wokół podatku miedziowego świadczy o tym, że fiskus sporo jeszcze musi się nauczyć.
O uwagach ministra skarbu państwa do projektu miedziowego podatku czytaj w tekście 'Budzanowski wywindował kurs KGHM'