Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ: Strefa euro a USA: znajdź różnice

Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ: Strefa euro a USA: znajdź różnice

Dodano:   /  Zmieniono: 
Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ Archiwum
Kończący się tydzień przyniósł dynamiczne pogłębienie spadków na rynku eurodolara. Wspólna waluta praktycznie bez korekty zniżkowała aż do okolic 1,30 dol., pociągając za sobą osłabienie m.in. złotego. Giełdy również nieznacznie straciły, jednak na rynku szczególnie wyraźna jest niechęć do posiadania euro w portfelu.
Ostatnie tygodnie dostarczyły nam aż zbyt wielu wskazówek, które można jednak złożyć w dość obrazowe kontrastowe zestawienie. Obecnie inwestorzy zdają się traktować notowania eurodolara jako barometr poziomu prawdopodobieństwa uruchomienia kolejnej transzy luzowania ilościowego bądź przez EBC, bądź Fed. Z jednej strony mamy ciągle tlące się europejskie problemy zadłużeniowe tym razem prezentowane przez Hiszpanię (rentowności obligacji 10-letnich w ciągu tygodnia osiągnęły poziom 5,8 proc. wobec 5,3 proc. w poniedziałek), połączone z realizacją negatywnych obaw, że kryzys gospodarczy w państwach ościennych może przełożyć się na potencjalną recesję w centrum strefy euro. Dowodem jest mocny spadek produkcji przemysłowej w Niemczech do -1,3 proc. w ujęciu miesięcznym.

Dodatkowo środowe wystąpienie Mario Draghiego wznowiło spekulacje, że LTRO3 być może jest ciągle prawdopodobne. Szef EBC powiedział, że nadal utrzymują się zagrożenia dla perspektyw gospodarczych strefy euro, przede wszystkim z powodu kryzysu zadłużenia w regionie i wysokich cen surowców. Jednocześnie w odpowiedzi na pytanie o plan zakończenia aktualnych programów pożyczkowych odrzekł, że jest zdecydowanie zbyt wcześnie, aby podejmować decyzję w tym zakresie. Inwestorzy odebrali te wypowiedzi jako klarowny sygnał, że podjęcie dodatkowych działań przez Europejski Bank Centralny ciągle jest możliwe (trzeba jednak pamiętać, że EBC dysponuje całą paletą instrumentów wpływających na gospodarki i płynność na rynku, a nie tylko LTRO3).

Z drugiej strony w Stanach perspektywa QE3 zaczyna się oddalać, na czym gwałtownie zyskał amerykański dolar, zwyczajowo traktowany jako bezpieczna przystań dla kapitału. Stosunkowo dobre odczyty makroekonomiczne oraz względnie stabilna sytuacja na rynku pracy połączone ze spadkiem gołębich nastrojów wśród przedstawicieli Fed wskazują, że ekonomiczny sens trzeciej rundy poluzowania ilościowego zaczyna być podważany. Część członków organu decyzyjnego Fed sygnalizuje, iż być może nadszedł dobry czas na zrewidowanie założeń, w tym na rozpatrzenie ścieżki polityki monetarnej zakładającej podwyżki stóp już w roku 2013, a nie jak prognozował Ben Bernanke dopiero w 2014 r.

Kontrast przedstawiony powyżej jest aż nazbyt wyraźny. Wskazuje w szerszym ujęciu, czemu inwestorzy pozbywają się wspólnej waluty, poszukując bezpiecznych przystani dla kapitału. Teza ta tłumaczy, czemu ostatnie sesje przyniosły spadek kurs euro/frank poniżej kluczowej bariery 1,20 franka oraz wzrost cen niemieckich bundów na rynku wtórnym.

Odwrót inwestorów od ryzykowniejszych aktywów znalazł również odzwierciedlenie w wycenie złotego oraz pozostałych walut Europy Środkowo-Wschodniej. Polska waluta dynamicznie traciła, jednak można odnieść wrażenie, że szybka korekta, która nastąpiła później, sugeruje, iż kapitał odpowiedzialny za umocnienie złotego w styczniu i lutym nie zdecydował się na gwałtowne redukowanie pozycji. Przynajmniej do czasu wyraźnego przekroczenia poziomu 4,18 euro/złoty nastroje wokół polskiej waluty powinny pozostać optymistyczne.