Szczyt UE jest nieformalny, dlatego żadne wiążące decyzje na nim nie zapadną. Rynki będą uważnie wsłuchiwać się w wypowiedzi polityków, a szczególnie w te ze strony Niemców.
Czwarty tydzień maja upływa pod znakiem odreagowania wcześniejszej fali wyprzedaży, jaka przetoczyła się przez rynki akcji, surowców i rynek walutowy. Poprawę nastrojów wprawdzie wspiera zapewnienie przywódców G8, którzy w weekend spotkali się w amerykańskim Camp David, że będą dbali także o wzrost gospodarczy w Europie. Zapewnienie to było jednak na tyle miałkie, że trudno je traktować inaczej niż jako pretekst do odbicia, które i tak miałoby miejsce.
O tym, jak długo potrwa odbicie na rynkach finansowych, mają szansę zdecydować dwa czynniki. Mianowicie to, co na środowym nieformalnym szczycie zdecydują przywódcy Unii Europejskiej, jak również to, jaki obraz światowej gospodarki zaprezentują publikowane dzień później wstępne odczyty majowych indeksów PMI dla Chin, Francji, Niemiec, strefy euro oraz USA. Obraz ten będzie uzupełniony przez indeks monachijskiego instytutu Ifo oraz indeks Uniwersytetu Michigan.
Unijny szczyt zostanie zdominowany przez temat euroobligacji, który forsuje nowa francuska administracja, a popierają m.in. Włochy. Ich największym przeciwnikiem są natomiast Niemcy mówiące euroobligacjom kategoryczne 'nie'. Z uwagi na nieformalny charakter szczytu nie zostaną podjęte żadne wiążące decyzje, a po jego zakończeniu nie zostanie opublikowany komunikat. Dlatego potencjalny wpływ na rynki finansowe będą miały wypowiedzi/spekulacje przed spotkaniem europejskich polityków i po nim. Pozytywnie zostaną przyjęte wszelkie sygnały mówiące o tym, że niechętne dotąd euroobligacjom Niemcy przynajmniej rozważą tę propozycję. Usztywnienie stanowisk po obu stronach barykady zostanie negatywnie odebrane przez inwestorów. Będzie to kolejne potwierdzenie, że w momentach trudnych w Europie trudno wypracować kompromis, przez co reakcja na wydarzenia rynkowe z założenia musi być spóźniona.
Równie ważnym wydarzeniem co szczyty UE, tyle że odnoszącym się do teraźniejszości, będzie publikacja majowych szacunków indeksów PMI. W większości przypadków oczekiwane są ich umiarkowane wzrosty w stosunku do odczytów z kwietnia. Brak wzrostów zostanie odebrany jako potwierdzenie recesyjnego scenariusza. Wyniki powyżej prognoz zostaną natomiast przyjęte z nadzieją i mogą stanowić impuls do przedłużenia wzrostowej korekty.
O tym, jak długo potrwa odbicie na rynkach finansowych, mają szansę zdecydować dwa czynniki. Mianowicie to, co na środowym nieformalnym szczycie zdecydują przywódcy Unii Europejskiej, jak również to, jaki obraz światowej gospodarki zaprezentują publikowane dzień później wstępne odczyty majowych indeksów PMI dla Chin, Francji, Niemiec, strefy euro oraz USA. Obraz ten będzie uzupełniony przez indeks monachijskiego instytutu Ifo oraz indeks Uniwersytetu Michigan.
Unijny szczyt zostanie zdominowany przez temat euroobligacji, który forsuje nowa francuska administracja, a popierają m.in. Włochy. Ich największym przeciwnikiem są natomiast Niemcy mówiące euroobligacjom kategoryczne 'nie'. Z uwagi na nieformalny charakter szczytu nie zostaną podjęte żadne wiążące decyzje, a po jego zakończeniu nie zostanie opublikowany komunikat. Dlatego potencjalny wpływ na rynki finansowe będą miały wypowiedzi/spekulacje przed spotkaniem europejskich polityków i po nim. Pozytywnie zostaną przyjęte wszelkie sygnały mówiące o tym, że niechętne dotąd euroobligacjom Niemcy przynajmniej rozważą tę propozycję. Usztywnienie stanowisk po obu stronach barykady zostanie negatywnie odebrane przez inwestorów. Będzie to kolejne potwierdzenie, że w momentach trudnych w Europie trudno wypracować kompromis, przez co reakcja na wydarzenia rynkowe z założenia musi być spóźniona.
Równie ważnym wydarzeniem co szczyty UE, tyle że odnoszącym się do teraźniejszości, będzie publikacja majowych szacunków indeksów PMI. W większości przypadków oczekiwane są ich umiarkowane wzrosty w stosunku do odczytów z kwietnia. Brak wzrostów zostanie odebrany jako potwierdzenie recesyjnego scenariusza. Wyniki powyżej prognoz zostaną natomiast przyjęte z nadzieją i mogą stanowić impuls do przedłużenia wzrostowej korekty.