Statystyczny członek rady nadzorczej polskiej spółki ma ponad 50 lat i doświadczenie menedżerskie. W radzie zasiada dłużej niż trzy lata. Kobiet w nadzorach jest wciąż znacznie mniej niż mężczyzn, a w dwóch piątych rad nie ma ich wcale taki obraz nadzoru w polskich firmach wyłania się z badania, jakie przeprowadziła firma Deloitte.
? Uważa się, że rady nadzorcze są jak drzwi obrotowe: wchodzi się i zaraz wychodzi ? mówi Andrzej S. Nartowski, prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów, instytucji, która zajmuje się promowaniem ładu korporacyjnego. Badanie, jakie przeprowadziła firma Deloitte, stanowi jednak zaprzeczenie tego stereotypu. Okazuje się bowiem, że krócej niż rok w radach zasiada mniej niż co szósty ich członek. Ponad połowa ma czas, aby dobrze zapoznać się z nadzorowaną firmą, ponieważ stanowisko w radzie zajmuje ponad trzy lata. 'Następuje stabilizacja składów rad nadzorczych umożliwiająca pełnienie przez nie funkcji strategicznego przywództwa' ? konstatują autorzy raportu.
Członkowie rad to z reguły osoby z doświadczeniem zawodowym i życiowym. Dziewięciu na dziesięciu członków ma praktykę ekonomiczną, 84 proc. ? w finansach i rachunkowości, dwóch na trzech ? prawa oraz w branży, w której działa spółka.
'Rola rad nadzorczych w polskich firmach zdecydowanie się wzmocniła. Są one lepiej przygotowane do sprawowania nadzoru nad działalnością spółek niż jeszcze 5 lat temu' ? czytamy w raporcie. Poprzednie tego typu badania, którego rezultaty wspominają autorzy, firma Deloitte przeprowadziła w 2007 r.
Dodajmy jeszcze, że ponad połowa osób zasiadających w radach polskich spółek ma ponad 50 lat. Zaledwie jeden na 100 członków rad to młodzieniec którzy nie ma jeszcze 30 lat. W naszych radach kobiety wciąż stanowią mniejszość. Tylko jedna na każde 50 spółek zadeklarowała, że w jej radzie panie stanowią większość. Aż w 40 proc. przedsiębiorstw kobiet w radach nie ma wcale.
Choć, jak zauważają autorzy raportu, w funkcjonowaniu nadzoru w polskich firmach nastąpił wyraźny progres, nie wszystko jest jeszcze w idealnym porządku. Okazuje się bowiem, że członkowie rad nadzorczych często nie uczestniczą w walnych zgromadzeniach spółek. Zaledwie w co piątej firmie członkowie nadzoru są na WZA za każdym razem, a w blisko połowie ankietowanych firm jest to zjawisko rzadkie (obecność członków rady na WZA niższa niż 50 proc.). ? To fundamentalny błąd rad ? uważa Andrzej S. Nartowski.
Na tym nie koniec nietypowych zachowań. Z badań wynika bowiem, że co najmniej 52 proc. członków rad nie jest akcjonariuszami spółek, które nadzorują. ? To, że jest tak w ponad połowie przypadków, jest zdumiewające. Na rozwiniętych rynkach, a za taki przecież się uważamy, tak się po prostu nie zdarza ? uważa szef Polskiego Instytutu Dyrektorów.
? Trudno sobie wyobrazić lepszy mechanizm wywołania długofalowego zainteresowania przyszłością spółki niż to, że zainwestowało się w nią własne pieniądze ? twierdzi natomiast Jakub Bojanowski, partner w firmie Deloitte.
Ankiety nie pozostawiają też złudzeń co do wykorzystywanych przez rady źródeł informacji o spółce. W zdecydowanej większości przypadków tym źródłem jest... zarząd, który podlega radzie. Jej członkowie bardzo rzadko wykorzystują też zewnętrznych ekspertów i doradców, na wynajęcie których mają odpowiednie fundusze. Zdarza się tak w zaledwie 14 proc. przypadków. Typowe dla polskich firm jest korzystanie przez nadzór z tych samych doradców, których wynajmuje zarząd.
? Gdy rada nadzorcza pożycza doradcę prawnego od zarządu, to tak, jakby pożyczała sztuczną szczękę. Ona oczywiście nie pasuje, ale przecież rada nie będzie za jej pomocą niczego jeść. Tylko popaple, popaple i odda ? ocenił praktyki większości organów nadzorczych w polskich spółkach Andrzej S. Nartowski. Według niego rada powinna mieć innego, niezależnego doradcę prawnego. ? Ten wynajmowany przez zarząd często ma za zadanie m.in. powstrzymać radę przed wnikliwym przyglądaniem się niektórym sprawom ? uzasadnia szef PID.
Członkowie rad to z reguły osoby z doświadczeniem zawodowym i życiowym. Dziewięciu na dziesięciu członków ma praktykę ekonomiczną, 84 proc. ? w finansach i rachunkowości, dwóch na trzech ? prawa oraz w branży, w której działa spółka.
'Rola rad nadzorczych w polskich firmach zdecydowanie się wzmocniła. Są one lepiej przygotowane do sprawowania nadzoru nad działalnością spółek niż jeszcze 5 lat temu' ? czytamy w raporcie. Poprzednie tego typu badania, którego rezultaty wspominają autorzy, firma Deloitte przeprowadziła w 2007 r.
Dodajmy jeszcze, że ponad połowa osób zasiadających w radach polskich spółek ma ponad 50 lat. Zaledwie jeden na 100 członków rad to młodzieniec którzy nie ma jeszcze 30 lat. W naszych radach kobiety wciąż stanowią mniejszość. Tylko jedna na każde 50 spółek zadeklarowała, że w jej radzie panie stanowią większość. Aż w 40 proc. przedsiębiorstw kobiet w radach nie ma wcale.
Choć, jak zauważają autorzy raportu, w funkcjonowaniu nadzoru w polskich firmach nastąpił wyraźny progres, nie wszystko jest jeszcze w idealnym porządku. Okazuje się bowiem, że członkowie rad nadzorczych często nie uczestniczą w walnych zgromadzeniach spółek. Zaledwie w co piątej firmie członkowie nadzoru są na WZA za każdym razem, a w blisko połowie ankietowanych firm jest to zjawisko rzadkie (obecność członków rady na WZA niższa niż 50 proc.). ? To fundamentalny błąd rad ? uważa Andrzej S. Nartowski.
Na tym nie koniec nietypowych zachowań. Z badań wynika bowiem, że co najmniej 52 proc. członków rad nie jest akcjonariuszami spółek, które nadzorują. ? To, że jest tak w ponad połowie przypadków, jest zdumiewające. Na rozwiniętych rynkach, a za taki przecież się uważamy, tak się po prostu nie zdarza ? uważa szef Polskiego Instytutu Dyrektorów.
? Trudno sobie wyobrazić lepszy mechanizm wywołania długofalowego zainteresowania przyszłością spółki niż to, że zainwestowało się w nią własne pieniądze ? twierdzi natomiast Jakub Bojanowski, partner w firmie Deloitte.
Ankiety nie pozostawiają też złudzeń co do wykorzystywanych przez rady źródeł informacji o spółce. W zdecydowanej większości przypadków tym źródłem jest... zarząd, który podlega radzie. Jej członkowie bardzo rzadko wykorzystują też zewnętrznych ekspertów i doradców, na wynajęcie których mają odpowiednie fundusze. Zdarza się tak w zaledwie 14 proc. przypadków. Typowe dla polskich firm jest korzystanie przez nadzór z tych samych doradców, których wynajmuje zarząd.
? Gdy rada nadzorcza pożycza doradcę prawnego od zarządu, to tak, jakby pożyczała sztuczną szczękę. Ona oczywiście nie pasuje, ale przecież rada nie będzie za jej pomocą niczego jeść. Tylko popaple, popaple i odda ? ocenił praktyki większości organów nadzorczych w polskich spółkach Andrzej S. Nartowski. Według niego rada powinna mieć innego, niezależnego doradcę prawnego. ? Ten wynajmowany przez zarząd często ma za zadanie m.in. powstrzymać radę przed wnikliwym przyglądaniem się niektórym sprawom ? uzasadnia szef PID.