Briju to spółka jubilerska notowana na giełdzie. Tydzień temu policja zatrzymała 7 osób. Dostały zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Chodzi o wyłudzenie 34 mln zł z budżetu państwa. Prokuratura podejrzewa jednak, że wyłudzenie mogło być większe, kwota ma być wyższa niż 100 mln zł.
Jak przypomina BIP Briju powstała w 2011 roku, choć podstawy do tego rodzinnego biznesu istnieją od początku XX wieku. Właśnie wówczas powstała firma jubilerska. W 2011 roku Briju zadebiutowała na giełdzie, była notowana na NewConnect. W 2013 roku powstał pierwszy salon firmy, wtedy też trafiła na GPW.
Gwiazda jednego roku
Przychody Briju w 2016 roku wyniosły 683 mln zł, a zysk netto 22 mln zł. Potem wszystko poszło nie tak, spółka zmieniła nazwę na Interma Trade, w tej chwili jest likwidowana.
Prokuratura (Prokuratura Regionalna w Warszawie) uważa, że ten rekordowy rok to wynik udziału w wyłudzeniach VAT-u.
Business Insider Polska cytuje anonimowego informatora, znającego sprawę od podszewki. – Z ustaleń śledztwa wynika, że to była klasyczna karuzela VAT, chociaż trzeba przyznać, że dość wyrafinowana i dobrze zorganizowana. Gdyby proceder, który podejrzewa prokuratura, nie trwał tak długo, wówczas wykrycie go mogłoby się nie udać.
7 osób zatrzymanych. Na razie
Zatrzymania potwierdził serwisowi prokurator Marcin Saduś: – Wśród zatrzymanych siedmiu mężczyzn jest m.in. prezes oraz wiceprezes zarządu jednej ze znanych spółek odgrywających wiodącą rolę w handlu złotem, która przez lata zajmowała się obrotem hurtowym złotem inwestycyjnym na rynku polskim oraz europejskim.
Jak działała karuzela VAT-owska w przypadku Briju? Pozorowano handel złotem i wyrobami jubilerskimi. Pojawiali się znikający podatnicy, którzy nie płacili VAT-u. Informator BIP mówi: – Jedna ze spółek zarejestrowanych w Polsce kupowała w Niemczech złote sztabki. To było złoto inwestycyjne o najwyższej próbie zwolnione z VAT. Następnie spółka miała fikcyjnie zamieniać sztabki na złotą biżuterię, która była z kolei wprowadzana do obrotu z 23-procentowym VAT-em. Ostatecznie nieistniejąca biżuteria trafia do Briju, która ją – znów fikcyjnie – przetapiała i występowała o zwrot zapłaconego wcześniej podatku od towarów i usług. Z ustaleń prokuratorów wynika, że tak naprawdę do notowanej na GPW spółki trafiały zakupione w Niemczech sztabki, które jako złoto częściowo zanieczyszczone, były odsprzedawane z powrotem na rynek niemiecki ze zwolnieniem z VAT. W sumie obrócono tak sztabkami o wadze ponad 1,5 tony. Słupami zawiadywali młodzi Ukraińcy. To oni robili przelewy, wystawiali faktury. Za obsługę jednej spółki-bufora dostawali 2-3 tys. zł.
Sprawa ma charakter rozwojowy. Prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań. Spółka będąca spadkobiercą Briju jest w stanie likwidacji.
Czytaj też:
Zagraniczne firmy wytransferowały z Polski gigantyczne pieniądze. Kto nie płaci podatków