Ograniczenia wciąż trwają, ale ekonomiści BNP Paribas Bank Polska twierdzą, że nie mają już one tak złego wpływu na aktywność polskich przedsiębiorców, jak przed rokiem, ponieważ w dużej mierze do nich przywykliśmy.
Popyt odroczony napędzi gospodarkę
Eksperci spodziewają się, że w całym roku PKB w Polsce wzrośnie o 3,8 proc. zaś w przyszłym roku tempo wzrostu przyspieszy do 4,5 proc.
Czynnikiem napędzającym gospodarkę będzie konsumpcja gospodarstw domowych. Wróci normalne funkcjonowanie usług oraz handlu detalicznego. – Tzw. odroczony popyt pojawi się przede wszystkim w usługach związanych z zakwaterowaniem i gastronomią. W przypadku popytu na towary spodziewamy się, że dynamika sprzedaży utrzyma się na wysokim poziomie, jednak nie zakładamy jej skokowego wzrostu po otwarciu gospodarki – mówi Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas Bank Polska.
Opóźnione skutki kryzysu
Jednocześnie ekonomiści przewidują pojawienie się opóźnionych skutków kryzysu. Pojawi się większa rotacja na rynku pracy, przy czym ogólna sytuacja mierzona poziomem zatrudnienia i bezrobocia pozostanie dobra.
Jak dodają eksperci niska będzie presja płacowa i na niskim poziomie pozostaną inwestycje. Na wysokim poziomie będzie inflacja. – Spodziewamy się, że średniorocznie wyniesie ona 3,4 proc., choć krótkookresowo może osiągnąć nawet 4 proc. Dynamikę cen konsumpcyjnych podbijać będą przede wszystkim paliwa – wyjaśnia Michał Dybuła.
Ekonomiści BNP Paribas Bank Polska przewidują, że stopy procentowe w Polsce pozostaną na obecnym poziomie przynajmniej do końca 2022 roku, choć uważają, że prawdopodobieństwo ich podwyżki w drugiej połowie przyszłego roku nieco się zwiększyło.
Czytaj też:
Dolar ciągle słaby. Inwestorzy przyglądają się wynikom kwartalnym spółek