Emerytura bez podatku – zachwalają swój pomysł politycy Zjednoczonej Prawicy. Jest jednak haczyk: zamiast podatku trzeba będzie zapłacić znacznie wyższą składkę zdrowotną. Dziś jest tak, że emerytom od kwoty brutto ZUS potrąca 9 proc. składki zdrowotnej oraz 17 proc. podatku. Od kwoty należnego podatku obliczana jest jednak zdecydowana większość składki, bo aż 7,75 proc. Znacząco obniża to PIT.
W ramach „upraszczania systemu” rząd zmienia ten mechanizm. Nie będzie już odliczania od podatku składki zdrowotnej, co nie oznacza jednak, że 9 proc. składki zniknie. Nadal trzeba będzie ją zapłacić, choć deklaracje polityków nie są jednoznaczne. Nie ma więc pewności, jak ukształtuje się sytuacja emerytów.
Bez odliczenia składki skorzystają tylko nieliczni emeryci
Instytut Emerytalny wyliczył na prośbę serwisu Business Insider, jak zmienią się kwoty świadczeń w zależności od ich wysokości. Uwzględniono tu dwa warianty: że odliczenia 7,75 proc. składki zdrowotnej od PIT nie będzie oraz scenariusz bardziej korzystny dla emerytów, zgodnie z którym odliczenie będzie w dalszym ciągu możliwe.
W pierwszym wariancie otrzymujący najniższe emerytury będą mogli liczyć na dodatkowe 46 złotych miesięcznie. Do tej pory 1000 zł brutto dawało na rękę 864 zł na rękę, zaś po zmianach byłoby to 910 zł. Oszczędności rosną aż do kwoty 2,5 tys. zł brutto. Otrzymujący emeryturę w tej wysokości zyskaliby, zdaniem Instytutu, 184 zł.
Powyżej 2,5 tys. zł brutto zyski spadają, a od poziomu 5 tys. zł brutto emeryci zaczną tracić. Nie są to duże kwoty, ale jednak. Przykładowo, kto otrzymuje 5 tys. zł brutto emerytury, na rękę ma z tego 4134 zł. Po zmianach będzie to o 9 zł mniej.
Jak więc widać, porządki Polskiego Ładu uderzają nie tylko w najlepiej zarabiających samozatrudnionych, dla których brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej będzie stanowiła de facto podatek, ale i w najbogatszych emerytów – przy czym granica „bogactwa” to 5 tys. zł brutto.
Dzięki wyższej kwocie wolnej nawet 400 zł więcej przy średniej emeryturze
Drugi przeanalizowany przez Instytut Emerytalny wariant, czyli pozostawienie możliwości odliczenia, ma w sobie kilka znaków zapytania. Jak zauważył prezes Instytutu dr Adrian Kolek, wciąż nie wiadomo, co premier Mateusz Morawiecki i prezes PiS Jarosław Kaczyński mieli na myśli, chwaląc się w minioną sobotę podniesieniem kwoty wolnej do 30 tys. zł oraz hasłem pt. "emerytura bez podatku". Nie ma pewności, czy kwota wolna będzie wynosić 30 tys. zł dla wszystkich emerytów, czy będzie degresywna i po jej przekroczeniu będzie się obniżać.
– W wyliczeniu przyjęto, że będzie liniowa i podatek będzie odprowadzany tylko od kwoty ponad 30 tys. zł. Natomiast składka zdrowotna będzie odliczana od podatku – wyjaśnia w rozmowie z „BI” dr Antoni Kolek.
W tym wariancie korzyści dla seniorów są znacznie wyższe. Bo nie dość, że nie trzeba by było płacić PIT, to jeszcze składka zdrowotna pobierana byłaby de facto tylko w wysokości 1,25 proc. (9 minus odliczane 7,75).
Najmniej zamożni emeryci otrzymywaliby miesięcznie o 124 zł więcej niż obecnie, zaś ci, którzy mają świadczenie w wysokości 2,5 tys. zł, na rękę dostaliby o blisko 400 zł więcej niż obecnie. To zasilenie, które chyba w każdym gospodarstwie domowym byłoby docenione.
Czytaj też:
Emerytury bez podatku, ale nie tylko. PiS chce zachęcić emerytów do pracy zerowym opodatkowaniem