Prezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) Paweł Borys ocenił w podcaście Grupy PFR na Twitterze, że Zachód prawidłowo zareagował agresję Rosji na Ukrainie i „zadał Rosji bezprecedensowy cios”. Dodał, że na efekty, czyli doprowadzenie do sytuacji, w której Rosji nie będzie stać na prowadzenie działań wojennych, musimy poczekać.
– Trudno jest Rosję tak szybko odizolować ze względu na to uzależnienie, jeżeli chodzi o import przede wszystkim ropy i gazu, ale ta strategia sankcji jest bardzo dobra. To był właśnie taki blitzkrieg, polegający na tym, że uderzono w serce gospodarki, w ten krwioobieg, czyli w sektor finansowy – powiedział Borys.
Prezes PFR: w przyszłym roku wzrost trochę spowolni
Prezes Grupy PFR przypomniał, że prezydent Rosji Władimir Putin przez lata przygotowywał się na okoliczność nałożenia na kraj sankcji i gromadził rezerwy: w sumie ponad 600 miliardów dolarów rezerw walutowych, w dodatkowym funduszu rezerwowym było jeszcze ponad 150 miliardów, czyli łącznie ponad 800 miliardów dolarów rezerw. Część jest w złocie, część w obligacjach chińskich, część w euro i dolarze, w jeszcze kilku innych walutach.
– I to, co było najważniejsze, jest to, że Zachód zamroził większość tych rezerw, jednocześnie nakładając sankcje na banki. I to spowodowało, że z dnia na dzień Rosja stanęła przed ryzykiem niewypłacalności i braku możliwości regulowania swoich zobowiązań w walutach zagranicznych – powiedział.
Zdaniem szefa PFR, Europa poniesie koszty konfliktu, ale nie powinny przełożyć się na recesję w gospodarce europejskiej. – Będzie podwyższona inflacja, będzie pewnie schłodzenie koniunktury. Europa nie jest w stanie z dnia na dzień odciąć się od wszystkich tych surowców, ale w perspektywie kilku kwartałów, nie mówiąc już o 2-3 latach, absolutnie jest to możliwe – ocenił szef PFR.
W ocenie Borysa, zakładając, że wojna skończy się w ciągu miesiąca, dwóch, trzech, oznaczać to może, że Europa będzie uniezależniała się od importu z Rosji, w tym Polska, ale przejściowo będzie to oznaczało wyższe ceny energii.
– Oczywiście to będzie oznaczało, że w przyszłym roku wzrost trochę spowolni, przy podwyższonej inflacji, czyli ten rok będziemy mieli taki stagflacyjny, ale on nie powinien powodować, ryzyka wzrostu bezrobocia – stwierdził Paweł Borys.
Stagflacja to jednoczesne występowanie wysokiej inflacji oraz brak wzrostu gospodarczego (stagnacja gospodarcza).
Czytaj też:
Kolejna nieczysta zagrywka Rosji. Znacjonalizuje zagraniczne samoloty