Władimir Putin nie ustaje w przekonywaniu Rosjan, że sankcje, które na jego kraj nałożyły Unia Europejska, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i wiele innych państw, są dla Rosji właściwie obojętne. Wyśmiewając sankcje, mówi jasno, że bardziej cierpią na nich państwa nakładające niż Rosja. A to, że Rosjanie chcieliby zrobić zakupy w sklepach, które ogłosiły bojkot, wypić piwo, które zniknęło z półek albo kupić nowego Mercedesa? Na cóż im zachodnia produkcja, skoro mogą w patriotycznym duchu kupować rosyjskie marki, przekonują rządowe media.
Twierdza Rosja, czyli samowystarczalność będzie w cenie
Analizując, w jaki sposób Rosja uczy się żyć bez zachodnich produktów, CNN zauważa, że Putin nie od wczoraj przygotowuje swoich obywateli do takiego odcięcia. „Polityka samowystarczalności” rozpoczęła się po 2014 roku, a więc po aneksji Krymu. Kreml zaczął wtedy wdrażać strategię o nazwie „Twierdza Rosja”, która miała zbudować fundamenty do stworzenia „zamienników” dla zachodnich produktów, marek, sieci handlowych. Strategia wchodzi właśnie na wyższy poziom.
Jak powiedział cytowany przez CNN dyrektor rosyjskiego lotnictwa, „Zachód nie planuje wycofania się ze swojej polityki ekonomicznej presji na Rosję, więc każdy sektor rosyjskiej gospodarki musi opracować długoterminowy plan oparty na wewnętrznych możliwościach”.
CNN opisuje, w jaki sposób Rosja chce przygotować się do wieloletniego, być może, życia pod ciężarem sankcji. Na jakie działania zwrócił uwagę amerykański serwis informacyjny?
Kultowa Łada musi zostać przeprojektowana
Kultowa rosyjska marka samochodów z czasów sowieckich jest dziś bardzo uzależniona od importowanych części. Avtovaz, który produkuje Ładę, jest własnością francuskiego producenta samochodów Renault i według Evgenija Eskova, redaktora naczelnego rosyjskiego czasopisma motoryzacyjnego Auto Business Review, firmy mają wspólny system zaopatrzenia w części.
24 marca, w odpowiedzi na wiadomość, że Renault opuszcza rynek rosyjski, Avtovaz ujawnił, że musi szybko przeprojektować kilka modeli, aby były mniej zależne od importowanych komponentów.
Firma nie zdradziła, które modele zostaną poddane zmianom konstrukcyjnym, zapowiedziała jedynie, że będą one stopniowo dostępne w nadchodzących miesiącach. Eskov powiedział, że przeprojektowane modele będą prostszymi wersjami obecnych samochodów, bez dodatkowych funkcji, takich jak ABS. Będą więc bardziej podstawowe, a na pokładzie będzie mniej elektroniki.
Influencerzy muszą pokochać Vkontakte
Według firmy Brand Analytics, która zajmuje się analizą mediów społecznościowych, Instagram był do niedawna najpopularniejszą siecią społecznościową w Rosji pod względem liczby użytkowników miesięcznie. Vkontakte, zwany „rosyjskim Facebookiem”, był medium społecznościowym drugiego wyboru.
W marcu rosyjski rosyjskie biuro ds. cenzury Roskomandzor wydało decyzję o odcięciu obywateli od amerykańskich mediów społecznościowych. Szansę dla siebie zobaczył dzięki temu serwis Vkontakte, który robi wszystko, by zwabić użytkowników na swoją platformę.
Firma zrezygnowała z prowizji od wszelkich płatnych treści do końca kwietnia i oferuje bezpłatną promocję na platformie dla każdego twórcy treści, który przeniósł się z innej platformy lub reaktywował swoją stronę po 1 marca.
Przyroda nie znosi pustki, więc w marcu liczba użytkowników Vkontakte przekroczyła 100 milionów. Według Brand Analytics, Instagram stracił między 24 lutego a 6 kwietnia prawie połowę swoich aktywnych rosyjskojęzycznych użytkowników.
Nie oznacza to, że wszyscy zamieszkali w Rosji internauci zostali jednego dnia odcięci od Facebooka, Twittera i Instagrama. Jak gdyby nigdy nic korzystają z nich użytkownicy, którzy włączyli VPN. CNN rozmawiał z rosyjską przedsiębiorczynią Olgą Levakovą, która prowadzi firmę sprzedającą ręcznie robione tkaniny w stylu carskiej Rosji. Powiedziała, że nadal korzysta z platformy przez VPN, by nie utracić kontaktu z zagranicznymi kupującymi. Przyznała, że rozważała zamknięcie działalności na tym kanale po tym, jak jej konto zostało zalane antywojennymi komentarzami, ale po kilku tygodniach sytuacja unormowała się. Levakova nie była w stanie powiedzieć, na ile rosyjska agresja spowodowała, że klienci z zagranicy stracili zainteresowanie jej produktami.
Visa i Mastercard to już zwykły kawałek plastiku, więc Rosja wydaje własne karty
Rosja przygotowuje się do scenariusza, w którym zostanie odizolowana od światowych rynków finansowych, już od 2014 roku. Trzeba przyznać, że bankowcy nie przespali tego okresu. CNN zauważa, że rosyjski Narodowy System Kart Płatniczych i oparty na nim system kart bankowych, znany jako Mir, bardzo się rozrósł.
Rosyjski bank centralny poinformował, że w 2021 r. wydano ponad 113 mln kart Mir; dla porównania, pod koniec 2016 roku były w portfelach 1,76 mln osób. W ubiegłym roku około jedna czwarta wszystkich płatności kartami w Rosji została dokonana za pomocą kart Mir.
Inna sprawa, że Rosjanie nie rzucili się na rodzime karty w przekonaniu o ich wyższości nad kartami Visa i Mastercard, lecz zostali do tego zmuszeni. Już jakiś czas temu pracownicy sektora publicznego zostali zobligowani do korzystania z kart Mir, podobnie zresztą jak emeryci, renciści i wszyscy inni uprawnieni do świadczeń społecznych.
Niezależnie od pobudek, jakie kierowały Rosjanami, którzy zawnioskowali o kartę, trzeba przyznać, że dzięki temu kraj uniknął szoku, do którego mogłoby dojść po tym, jak amerykańscy wystawcy kart ogłosili wyjście z rosyjskiego rynku. System bezgotówkowych płatności nie załamała się, ludzie mieli dostęp do swoich pieniędzy. Chyba że decyzja Visy i Mastercard zastała ich za granicą. Tam karty Mir są bezwartościowe, gdyż rosyjski plastik jest akceptowany wyłącznie w kraju i kilku współpracujących z Rosją państwami.
Ten brak globalnego uznawania skłonił Rosję do zbudowania alternatywy dla międzynarodowego systemu płatności SWIFT. Nie osiągnął on jednak rozmiarów, które umożliwiłyby mu konkurowanie ze SWIFT-em. Rosyjska wersja, SPFS, miała w zeszłym roku 400 uczestników – to nic w porównaniu z 11 tys. podmiotów, które współpracują w ramach SWIFT.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czy prawnik pójdzie kosić trawniki?
Zdaniem zachodnich obserwatorów Kreml ma świadomość, że wcześniej czy później w kraju pojawi się ogromne bezrobocie. Po agresji na Ukrainie działalność zawiesiło lub ogłosiło całkowite wyjście z rosyjskiego rynku ponad 700 zagranicznych firm. Część nadal płaci pracownikom symboliczne pensje, tak by nie poczuli się nadmiernie skrzywdzeni sytuacją, na którą nie mieli wpływu. Te gesty dobrej woli szybko się skończą i tysiące ludzi będą musiały zacząć szukać nowej pracy. Mer Moskwy szacuje, że w samej tylko stolicy wkrótce 200 tys. osób będzie bez pracy.
Jak donosi CNN, aby do tego nie dopuścić, Moskwa już teraz wdraża programowy umożliwiające przekwalifikowanie się osób, które do niedawna pracowały w zachodnich firmach. Ale czy wszystkim uda się znaleźć nową pracę? Prawnicy zatrudnieni w międzynarodowych kancelariach czy dyrektorzy finansowi, którzy odpowiadali za ekspansję amerykańskich, niemieckich czy holenderskich koncernów mogą nie zostać jednak wchłonięci przez lokalną administrację i średniej wielkości firmy rosyjskie. To ich sytuacja na rynku pracy będzie najtrudniejsza. Dla tych, którzy nie boją się pracy fizycznej, mają zostać stworzone dodatkowe miejsca pracy w miejskich parkach, przy pracach porządkowych i budowie dróg.
Czytaj też:
Władimir Putin spotka się z rosyjskimi oligarchami. Pomoże wycelować sankcje?