Satelitarna kontrola gospodarstw rolnych ma być odpowiedzią na liczne nadużycia, do jakich dochodziło przy rozdzielaniu środków w ramach dopłat bezpośrednich. Chodzi o duże kwoty — w całej unii na dopłaty wydaje się 38 mld euro. W Polsce 3,5 mld euro.
Wyłudzanie dopłat
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, o dopłatę może się ubiegać tylko osoba faktycznie prowadząca produkcję rolną, a nie tylko posiadająca gospodarstwo. Tymczasem często zdarza się, że właściciele ziemi ubiegają się o dopłaty, a działalność rolniczą prowadzą na ich gruntach dzierżawcy.
Nowy unijny system ma to zmienić. Kontrolowany będzie każdy, kto składa wniosek o dopłaty, a nie, jak do tej pory, wyrywkowo wytypowani.
Satelitarne kontrole mają też ułatwić wykrycie sztucznego dzielenia gospodarstwa na kilka części, po to, by otrzymać większe dopłaty. Satelita pomoże też w szacowaniu szkód rolniczych i będzie przeciwdziałał ich zawyżaniu.
Polska się spóźni
Oficjalnie nowy system satelitarnej kontroli gospodarstw powinien zacząć działać w państwach unijnych od 1 stycznia 2023 roku, czyli wraz z nową perspektywą budżetową. W systemie przewidziano jednak furtkę prawną dla krajów, które nie dadzą sobie rady.
– Jeżeli pełne uruchomienie systemu od tego dnia nie będzie możliwe w związku z ograniczeniami technicznymi, państwa członkowskie mogą podjąć decyzję o ustanowieniu i stopniowym rozpoczęciu działania takiego systemu, przekazując informacje jedynie na potrzeby ograniczonej liczby interwencji – wyjaśnia w rozmowie z money.pl Dariusz Mamiński, rzecznik prasowy resortu rolnictwa.
Pełne uruchomienie systemu satelitarnych kontroli w Polsce zaplanowano na 1 stycznia 2024 roku.
Czytaj też:
Nie tylko nawozy. Brak suchego lodu i CO2 uderza w branżę mleczarską, piwowarską…