Komisja Europejska zdecydowała w niedzielę o uruchomieniu wniosku o blokadę 7,5 mld euro środków z 3 programów polityki spójności dla Węgier. Głosowanie było jednomyślnie. Jest to jednocześnie pierwsza taka decyzja Komisji Europejskiej w historii.
Blokada unijnych środków ma na celu „zapewnienie ochrony budżetu UE i interesów finansowych Wspólnoty przed naruszeniami zasad praworządności na Węgrzech” – czytamy w komunikacie.
Teraz wniosek Komisji Europejskiej będzie rozpatrywać Rada Unii Europejskiej. Na przegłosowanie bądź odrzucenie go kwalifikowaną większością głosów ma miesiąc.
Rezolucja europarlamentu
W przyjętej w czwartek rezolucji europosłowie domagali się od Komisji Europejskiej wdrożenia mechanizmu warunkowości budżetowej i wstrzymania zarówno węgierskiego Krajowego Planu Odbudowy, jak i wypłat z programów spójności, które przyczyniają się do niewłaściwego wykorzystania funduszy UE lub do naruszania praworządności.
Rezolucję w tej sprawie poparło 433 europosłów, 123 było przeciwko, a 28 wstrzymało się od głosu. Węgry jako jedyne państwo wspólnoty nie mają zatwierdzonego KPO. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w niedzielę 18 września. Według nieoficjalnych przecieków Komisja zarekomenduje Radzie Unii Europejskiej zablokowanie węgrom 70 proc. środków, lub całkowite odcięcie Budapesztu od unijnych pieniędzy.
Zarzuty wobec Węgier
W przegłosowanej przez eurodeputowanych rezolucji czytamy, że z powodu braku zdecydowanych działań Unii Europejskiej na Węgrzech powstał „hybrydowy reżim autokracji wyborczej”, w którym pomimo regularnego przeprowadzania wyborów łamane są standardy państwa demokratycznego.
Eurodeputowani uważają, że na Węgrzech zagrożone są: wolność wyznania, wolność zrzeszania się, prawo do równego traktowania, w tym prawa osób LGBTIQ, prawa mniejszości, a także prawa migrantów, osób ubiegających się o azyl i uchodźców.
Polskie KPO
Pod znakiem zapytania stoją cały czas środki z polskiego KPO. Ze strony unijnych polityków coraz częściej słychać, że mogą zostać zablokowane, bo mimo akceptacji planu Polska nie wypełnia kamieni milowych.
– Jak skończą się zarzuty europejskich polityków wobec rządu Zjednoczonej Prawicy, to środki trafią do Polski – powiedział na początku września szef resortu rozwoju i technologii Waldemar Buda. – W obecnej sytuacji nie będziemy wisieć na klamce przewodniczącej von der Leyen i Timmermansa i żebrać o te pieniądze – dodał.
Czytaj też:
Andrzej Duda dla „Wprost”: Nie boję się Trybunału Stanu. Żadnej decyzji bym nie zmienił