Zdaniem polskiego premiera uwolnienie na rynek uprawnień do emisji CO2 lub tymczasowe zamrożenie cen energii zahamowałoby falę gwałtownych podwyżek cen prądu, z jakimi zmaga się Europa, w tym także Polska.
– Przedstawiłem nasze koncepcje na ograniczenie cen energii. Instrumentem, który jest w ręku komisji europejskiej, są uprawnienia do emisji CO2. One dzisiaj powodują, że jedna megawatogodzina jest o kilkaset złotych droższa. Polska rozumie potrzeby polityki klimatycznej, ale dzisiaj wszyscy jesteśmy w bardzo trudnym położeniu, Trzeba użyć tych instrumentów – powiedział Morawiecki po spotkaniu Rady Europejskiej.
– Dzisiaj, dla dobra mieszkańców, potrzebujemy uwolnić dziesiątki, setki milionów tych uprawnień, lub administracyjnie zamrozić cenę – dodał.
Komisja głucha na wezwania
– Na razie komisja europejska jest głucha na te wezwania. Wszyscy Polacy mieliby natychmiast tańszą energię gdyby Komisja była skłonna zadziałać – powiedział premier. Dodał, że ze strony innych państw członkowskich na razie nie ma głosów wsparcia. Nie ma jednak też wyraźnego sprzeciwu.
System ETS
Polskie władze wielokrotnie zwracały uwagę na to, że przez system handlu uprawnieniami do emisji CO2 część krajów może być pokrzywdzona.
– ETS stał się niestety w UE dogmatem. Niemal religią. Rozumiem, że cele klimatyczne są ważne i trzeba do nich dochodzić, ale w taki sposób, który gwarantuje równomierny rozwój gospodarek w Europie. Dla naszej gospodarki jest to niezwykle szkodliwe, dlatego proponujemy zamrożenie tego systemu – powiedział na antenie TVP Info rzecznik rządu Piotr Müller.
Czytaj też:
Semeniuk: W obliczu kryzysu energetycznego każdy kraj członkowski jest zdany na siebieCzytaj też:
Soboń o daninie Sasina: Tak długo, jak nie znamy projektu, będą spekulacje