Kontrolę UOKiK wszczęto po gwałtownych podwyżkach cen węgla. Urzędnicy, przy wsparciu Inspekcji Handlowej, sprawdzili 201 spośród 255 firm zajmujących się detaliczną sprzedażą węgla.
Jak czytamy w komunikacie UOKiK, handel węglem ma charakter lokalny. Dlatego, aby próba była jak najbardziej reprezentatywna, do kontroli wytypowano przedsiębiorstwa z różnych miast i województw.
„Badani przedsiębiorcy w 2021 r. dostarczyli do odbiorców końcowych ok. 1,5 mln ton paliw stałych, co stanowiło ok. 17 proc. zapotrzebowania gospodarstw domowych” – czytamy w komunikacie.
Nie ma zmowy cenowej
„Pozyskane przez nas dotychczas informacje nie wskazują, że pomiędzy przedsiębiorcami prowadzącymi składy węgla mogło dojść do porozumień ograniczających konkurencję. Wyższe ceny węgla oraz ograniczenia w jego dostępności wynikały z przyczyn zewnętrznych, które były przede wszystkim skutkiem rosyjskiej agresji na Ukrainę” – ocenił prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Jak podaje UOKiK, przyczyną gwałtownych skoków cen w składach były rosnące koszty zakupu surowca, jakie musieli ponosić przedsiębiorcy. Kontrolerzy nie zaobserwowali istotnego wzrostu marży handlowej, nakładanej przez właścicieli składów węgla.
Zakupy za granicą
Kryzys na rynku surowców energetycznych i embargo na węgiel rosyjski, który do tej pory zasilał przede wszystkim instalacje grzewcze w domach, sprawił, że Polska musiała pilnie zwiększyć import z innych krajów.
W sierpniu import węgla, w porównaniu do lipca, wzrósł o połowę. Jak pisze Business Insider, więcej też kosztowała tona sprowadzonego surowca. I to pomimo faktu, że zrezygnowaliśmy z kupowania najdroższego węgla, pochodzącego z USA.
Czytaj też:
Kowalski: Biomasa może zastąpić importowany węgielCzytaj też:
Polacy masowo kupują węgiel brunatny. Mogą stracić nie tylko zdrowie, ale i piec