W piątek rozpoczęło się przyjmowanie zgłoszeń do programu dystrybucji węgla przez samorządy. Jak mówił w poniedziałek, na antenie Polskiego Radia 24 wiceminister aktywów państwowych Karol Rabenda, już zgłosiło się 1500 gmin.
– Wszystkich jest 2600, a na zgłaszanie się jest jeszcze czas dziś i we wtorek. Jeśli chodzi o dostępność węgla, to ona będzie duża, choć ustawa przewiduje też, że operatorem na terenie gminy, która się nie zgłosi, może być firma prywatna. Ale priorytetem są gminy – powiedział Rabenda.
Oporne samorządy
Jak mówi wiceminister Rabenda, zainteresowanie programem dystrybucji węgla wśród samorządów przekracza 90 proc. Gminy, które do programu nie przystąpią, to zwykle gminy bardzo małe lub takie, które nie mają możliwości technicznych.
– Jest kilka samorządów, które od początku mówiły, że nie będą w tym brały udziału, bo nie. Z takich gmin od początku informował o tym Poznań. Gdańsk i Warszawa wezmą udział, czyli nawet ci, którzy najgłośniej krzyczeli. Oczywiście jest to decyzja polityczna. Wykorzystana jest tam możliwość wejścia firmy prywatnej i zdjęcia z siebie pewnego obowiązku – powiedział Rabenda.
Dystrybucja węgla
Zgodnie z założeniami ustawy, gminy będą mogły kupować od spółek państwowych węgiel w cenie 1500 zł za tonę. Sprzedawać go będą mogły za maksymalnie 2 tys. złotych.
Gminy będą mogły to robić samodzielnie, działać w porozumieniu z innymi gminami, a dystrybucję węgla będzie można zorganizować przez spółkę komunalną lub skład węgla, z którym gmina podpisze umowę, a także przez grupy producenckie rolników, którzy posiadają wagi.
Gminy, które kupiły węgiel do sprzedaży przed wejściem w życie nowych przepisów, będą mogły wnioskować o zwrot różnicy w cenie. Jak szacuje premier Mateusz Morawiecki, koszt dla budżetu państwa wynosi ok. 3 mld zł.
Czytaj też:
Kaczyński żartował z elektrowni atomowych. „Jeszcze coś z tym zrobimy i napadniemy na nich”Czytaj też:
Górnicy nie zostawiają suchej nitki na słowach Kaczyńskiego. Opublikowano list otwarty