Kryzys na rosyjskim rynku pracy. Wszyscy poszli do wojska

Kryzys na rosyjskim rynku pracy. Wszyscy poszli do wojska

Władimir Putin
Władimir PutinŹródło:PAP/EPA / Pavel Byrkin / Sputnik / Kremlin Pool
Ponad połowa rosyjskich firm z branży przemysłowej narzeka na brak rąk do pracy. Powodem braku personelu jest wojna w Ukrainie i mobilizacja do wojska – informuje włoski dziennik „Politico”.

Dziennik powołuje się na dane sondażu przeprowadzonego przez rosyjski Instytut Polityki Gospodarczej Jegora Gajdara. Z badania wynika, że 35 proc. firm z branży przemysłowych zmaga się z brakami kadrowymi. Jak pisze „Politico”, to największy kryzys na rynku pracy, odkąd władzę w Rosji objął Władimir Putin.

Brakuje rąk do pracy

Jak pisze "Politico", niedobór pracowników na rynku to poważny kryzys i długoterminowy problem, który hamuje gospodarkę Rosji. Ma on bezpośredni związek z mobilizacją wojskową, w wyniku której w szeregi armii wcielono dziesiątki tysięcy mężczyzn.

Niedobór pracowników dotyka przede wszystkim przemysłu lekkiego i stanowisk inżynieryjnych. Jak powiedział prezes instytutu Gajdara, wyjście z rosyjskiego rynku zachodnich sieciówek, jak m.in. Starbucks czy McDonald's wygenerowało dla lokalnego biznesu spore możliwości. Przedsiębiorcy nie mogą jednak z nich skorzystać, bo brak rąk do pracy skutecznie hamuje ich rozwój.

Rosyjska gospodarka w kryzysie

Rosyjski resort finansów opublikował wstępną ocenę wykonania budżetu federalnego na okres styczeń-kwiecień tego roku. Okazuje się, że dochody budżetowe wyniosły 7,7 bln rubli. To o 22 proc. mniej niż w okresie styczeń-kwiecień 2022 roku.

Przychody z sektorów poza ropą i gazem wzrosły o 5 proc. do 5,5 bln rubli. Wyraźnie zmniejszyły się natomiast dochody Rosji z surowców – wpływy z eksportu ropy i gazu były niższe o 52 proc. Według agencji RIA Nowosti wynika to z „wysokiej sprzedaży” z ubiegłego roku, spadku notowań ropy Urals oraz ograniczenia eksportu gazu. W rzeczywistości – jak pisze „Rzeczpospolita" – jest to skutek sankcji nałożonych na Rosję przez Zachód po napaści na Ukrainę. Od grudnia zeszłego roku obowiązują ograniczenia i pułapy cenowe na zakupy rosyjskiej ropy, zaś od lutego tego roku na produkty naftowe. Do tego doszło fiasko próby szantażu gazowego Kremla wobec Unii, co skończyło się utratą przez Gazprom rynku wspólnotowego, a eksport do Azji okazał się zbyt niski, by zrekompensować straty poniesione na rynku europejskim.

Czytaj też:
Rosyjscy hakerzy znów atakują Polskę. Na celowniku m.in. Profil Zaufany
Czytaj też:
Ujawniono tajemnice pałacu Putina. W sieci krążą plany schronu pod posiadłością