Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe podpisała z Urzędem Morskim w Gdyni umowę o współpracy przy inwestycjach towarzyszących budowie elektrowni atomowej na Pomorzu. Jak poinformowała sekretarz stanu, pełnomocnik Rządu do spraw Strategicznej Infrastruktury Energetycznej Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, jedną z tych inwestycji ma być kilometrowe molo, które posłuży do transportu reaktorów. Po zakończeniu budowy elektrowni molo ma być oddane do użytku mieszkańcom.
Program inwestycji na Pomorzu
Towarzyszący inwestycjom w energetykę jądrową program inwestycyjny jest wart 4,7 mld złotych. Ponad miliard ma pochłonąć budowa nowej drogi krajowej. Nowy odcinek połączy gminę Choczewo z drogą S6 i będzie miał 30 kilometrów długości.
Niemal 3 mld złotych będzie kosztować budowa i przebudowa infrastruktury kolejowej, w ramach której mają powstać dwie linie kolejowe. Molo, które posłuży do transportu kolejowego będzie kosztowało ponad 900 mln złotych.
– Polska jest jednym z największych placów budowy w Europie, gdy mowa o inwestycjach infrastrukturalnych. To one są kołem zamachowym dla krajowej gospodarki – powiedział biorący udział w konferencji minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Ponad miliard złotych na inwestycje infrastrukturalne będzie pochodził z budżetu państwa, z pieniędzy przeznaczonych na „inwestycje towarzyszące budowie elektrowni”.
Polska elektrownia jądrowa
W ubiegłym tygodniu wydano decyzję zasadniczą dla Polskich Elektrowni Jądrowych. „Dokument to formalne potwierdzenie, że planowana inwestycja jest zgodna z interesem publicznym i konsekwentnie prowadzoną przez rząd polityką energetyczną. Energetyka jądrowa zapewni stabilność zasilania i dywersyfikacje źródeł energii, a tym samym – suwerenność energetyczną naszego kraju” – napisała na Twitterze minister Anna Moskwa.
Podpisany w środę dokument to potwierdzenie, że budowa elektrowni jądrowej jest zgodna z polską polityką energetyczną i korzystna dla państwa.
Czytaj też:
KGHM zbuduje mały reaktor jądrowy. Jest decyzjaCzytaj też:
Radioaktywna woda trafi do oceanu. Mieszkańcy są zaniepokojeni, a rząd mówi, że „nie ma innej opcji”