Manipulacja NBP? Tłumaczymy kontrowersyjny wykres

Manipulacja NBP? Tłumaczymy kontrowersyjny wykres

NBP publikuje kontrowersyjną grafikę
NBP publikuje kontrowersyjną grafikę Źródło:PAP
„Od 6 miesięcy ceny nie rosną” - pisze na Twitterze Narodowy Bank Polski i pokazuje wykres, z którego wynika coś zupełnie innego. Spadek inflacji jest co prawda zauważalny, ale wzrost cen w ujęciu rocznym wciąż jest wysoki. I z całą pewnością powyżej zera. O co więc chodziło NBP?

Na początek wyjaśnijmy jedną, najważniejszą kwestię. Inflacja to wzrost cen. Jeśli wskaźnik inflacji w ujęciu rocznym (a taki podaje GUS) wynosi we wrześniu 2023 roku 8,6 proc., oznacza to, że we wrześniu 2022 roku ceny były niższe o średnio 8,6 proc. Inflacja w Polsce od lutego 2023 roku, kiedy to wyniosła rekordowe 18,4 proc., z miesiąca na miesiąc spada, co wyraźnie pokazuje wykres opublikowany na Twitterze NBP. Spadająca inflacja nie oznacza jednak spadku cen. W porównaniu z ubiegłym rokiem wciąż rosną, tylko wolniej. Czy zatem NBP mija się z prawdą? Częściowo.

Co NBP miał na myśli

Jeśli spojrzymy na wykres pokazujący spadek inflacji zestawiony ze słowami "Od 6 miesięcy ceny nie rosną", to stwierdzenie może się wydawać nieprawdziwe. Ale jeśli przeanalizujemy szczegółowo dane, które GUS publikuje co miesiąc, okaże się, że NBP może mieć trochę racji.

Razem z danymi w ujęciu rocznym Główny Urząd Statystyczny publikuje co miesiąc dane miesięczne, czyli porównanie tego, jak kształtowały się ceny w porównaniu do poprzedniego miesiąca tego samego roku, np. wrzesień do sierpnia, sierpień do lipca, lipiec do czerwca.

I tak, we wrześniu, w porównaniu do sierpnia, ceny spadły o 0,4 proc. To wyjaśnia sprawę? Również nie do końca. W marcu, w ujęciu miesięcznym, ceny wzrosły 1,1 proc. W kwietniu patrząc z tej samej perspektywy o 0,7 proc. Ujemne wartości zanotowano jedynie w lipcu i we wrześniu, natomiast w maju, czerwcu i sierpniu nie zmieniły się w stosunku do poprzedniego miesiąca.

Manipulacja danymi

Oczywiście, wahanie cen w ujęciu miesięcznym w ciągu ostatnich sześciu miesięcy było niewielkie, można wręcz powiedzieć, że niezauważalne. Tyle że NBP nie pisze, że „ceny prawie nie wzrosły”, albo „zmieniły się minimalnie”. Pisze wprost – „ceny nie wzrosły”. Do tego zestawia te słowa z wykresem, z którego wprost wynika, że mamy do czynienia z sytuacją odwrotną, bo przecież dodatnia inflacja oznacza, że ceny rosną.

To wszystko można więc uznać za nadużycie, tym większe, że bank centralny to instytucja, do której wszyscy Polacy powinni mieć bezwarunkowe zaufanie.

Czytaj też:
Belka: miejmy świadomość, że spadek inflacji może wyhamować
Czytaj też:
Inflacja spada, czas na dalsza obniżkę stóp? Tak mogą zmaleć raty kredytu