Sprzedaż dla cierpliwych. Oczekiwanie na ruch rządu nie sprzyja szybkim transakcjom

Sprzedaż dla cierpliwych. Oczekiwanie na ruch rządu nie sprzyja szybkim transakcjom

Bloki w Warszawie
Bloki w Warszawie Źródło: Shutterstock / Grand Warszawski
Bez programu dopłat Polacy nie śpieszą się z zakupem mieszkań. Oferty, które rok temu znikały w kilkanaście dni, dziś „wiszą” w serwisach ogłoszeniowych po dwa, trzy miesiące – albo i dłużej. Szybkim decyzjom nie sprzyja niepewność co do tego, czy pod koniec roku ruszy kolejny program dopłat.

W drugiej połowie 2023 roku mieszkania sprzedawały się praktycznie od ręki i dotyczyło to zarówno lokali od deweloperów, jak i z rynku wtórnego. Miało to związek z programem dopłat „Bezpieczny kredyt 2 proc”.. Wprawdzie z chwilą jego wprowadzenia zostało zakomunikowane, że będzie on przedłużony na kolejne kwartały, ale jednocześnie przeznaczona na dopłaty pula pieniędzy kurczyła się tak szybko, że sprzedający i kupujący czuli podskórnie, że dni programu są policzone. Tak też się stało: na początku grudnia 2023 roku kolejne banki zaczęły komunikować, że nie będą już przyjmowały wniosków, a później nowy rząd potwierdził, że nie będzie kontynuował programu.

Sprzedaż mieszkań wyhamowała

W 2024 roku sprzedaż wyhamowała. Jednocześnie na rynek trafia coraz więcej mieszkań. W kwietniu i w marcu firmy wprowadziły do oferty znacznie więcej lokali niż sprzedały – w kwietniu było to prawie 6 tys. lokali, o 9 proc. mniej niż w marcu. W rezultacie na koniec kwietnia w ofercie w siedmiu największych miastach było 45,4 tys. lokali, o 6 proc. więcej miesiąc do miesiąca i o 13 proc. więcej rok do roku – informowała kilka tygodni temu „Rzeczpospolita”.

Gazeta zwróciła przy tym uwagę, że sytuacja w poszczególnych miastach jest mocno zróżnicowana. W Krakowie i Poznaniu spadki sprzedaży przekroczyły w kwietniu 20 proc. wobec marca. W Warszawie 3 proc., natomiast we Wrocławiu zanotowano wzrost o 33 proc.

Z kolei w Warszawie i Wrocławiu zanotowano wzrost liczby wprowadzonych do oferty lokali rzędu 50 proc.

Ile czasu szuka się kupca na mieszkanie?

Serwis Nieruchomosci-online.pl przeprowadził badanie, którego celem było ustalenie, jak długo trwa sprzedaż mieszkań na rynku wtórnym. W przypadku kawalerek najwięcej respondentów odpowiedziało, że znalezienie kupca trwa obecnie dłużej niż w 2023 roku – takiego zdania jest 45 proc. ankietowanych. 38 proc. z nich twierdzi z kolei, że nie zaszła tu większa zmiana. Wydłużenie czasu sprzedaży częściej odczuwalne jest jednak w przypadku większych mieszkań – takie doświadczenia ma 69 proc. pośredników. 20 proc. nie widzi natomiast różnicy. Grono agentów, którzy odczuli, że oferty kawalerek czy większych mieszkań znikają teraz z oferty szybciej niż w ubiegłym roku, jest niewielkie.

Kawalerki najczęściej sprzedają się w czasie od 1 do 3 miesięcy (tak mówi 49 proc. ankietowanych pośredników) oraz od 3 do 6 miesięcy (26 proc.). Większe mieszkania natomiast w czasie od 3 do 6 miesięcy (50 proc.). W tym przypadku rzadziej wskazywano na czas transakcji wynoszący od 1 do 3 miesięcy (31 proc.).

– Z perspektywy sprzedającego 2023 r. był bardzo dobrym czasem, ale z perspektywy kupującego już nie. Osoba poszukująca, przy wąskiej ofercie, nie miała czasu na zastanowienie się: albo kupowała niemal od razu, albo nie. W konsekwencji wielu ludzi nabywało mieszkania niespełniające do końca ich potrzeb. W 2024 r. sytuacja się odwróciła, m.in. dlatego, że nie ma sterydu w postaci rządowego programu wsparcia. W konsekwencji sprzedający muszą bardziej walczyć o klienta, a kupujący zyskali więcej czasu na dokonanie trafnego wyboru – dodaje Bieńkowski.

Mniejsze zainteresowanie kredytami hipotecznymi

Brak programu wsparcia połączony z utrzymującymi się wysokimi cenami mieszkań i coraz większą konkurencją ofert (liczba ogłoszeń systematycznie rośnie od początku roku) sprawiły, że popyt na mieszkania wyhamował. Potwierdzają to też informacje płynące z rynku kredytowego.

Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej, w lipcu 2024 r. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało 30,6 tys. potencjalnych kredytobiorców w porównaniu do 43,4 tys. rok wcześniej. Tak jak się spodziewano, popyt na kredyty spadł po zakończeniu przyjmowania wniosków w ramach BK2%. – Pomimo obaw zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi nie spadło jednak do poziomu sprzed uruchomienia programu i obecnie jest ono o około 1/3 niższe niż w lipcu zeszłego roku – informuje BIK.

Sprzedaż domu często zajmuje nawet rok

W przypadku domów jednorodzinnych najwięcej agentów nieruchomości odpowiedziało, że znalezienie nabywcy trwa dłużej niż w 2023 r. – takiego zdania jest 57 proc. ankietowanych. 32 proc. uważa, że nie zaszła tu zmiana, a 11 proc., że ogłoszenia znikają z oferty nawet szybciej.

Z badania nastrojów Nieruchomosci-online.pl wynika, że domy najczęściej sprzedają się w czasie od 6 miesięcy do 1 roku (tak potwierdza 45 proc. ankietowanych) oraz od 3 do 6 miesięcy (27 proc.). Transakcje powyżej roku wskazało z kolei 20 proc. pośredników.

W kategorii działek budowlanych też przeważały opinie o wydłużeniu się czasu sprzedaży, ale już nie tak wyraźnie: 48 proc. osób odczuło wydłużenie czasu, 40 proc. utrzymanie czasu, a 12 proc. jego skrócenie. Sprzedaż gruntu zajmuje najczęściej od 6 miesięcy do 1 roku (42 proc. ankietowanych) oraz od 3 do 6 miesięcy (32 proc.).

Co z „Kredytem na start”?

W zeszłą środę minister rozwoju i technologii Krzysztof Paszyk przekazał na antenie TVP Info, że trwają prace nad nową formą wsparcia dla kupujących mieszkanie. Jego zdaniem za kilka dni będzie można się zapoznać z całością propozycji. Dopytywany o to, kiedy ostateczny projekt ustawy będzie gotowy, odparł, że „to jest kwestia sierpnia”.

To propozycja, która nie ma poparcia nawet w koalicji rządzącej. Zastrzeżenia zgłosiły ministerstwa: rodziny, finansów, funduszy, klimatu, sprawiedliwości, a także Narodowy Bank Polski.

„Niestety wyrażam obawy, że projektowane w ustawie rozwiązania, zamiast przyczynić się do poprawy dostępności mieszkań, mogą doprowadzić do jeszcze większego kryzysu na rynku mieszkaniowym. Dalszy wzrost cen nieruchomości, będący prawdopodobnym efektem proponowanych przepisów, spowoduje jeszcze mniejszą dostępność mieszkań na rynku nieruchomości w związku z koniecznością uzyskania większej zdolności kredytowej przez konsumentów” – ocenia Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Kto będzie prawdziwym beneficjentem programu dopłat?

Ministerstwo ostrzega, że głównym beneficjentem proponowanych rozwiązań staną się więc deweloperzy, „którzy i tak w dużym stopniu skorzystali na dotychczasowych rozwiązaniach”.

Lewica od samego początku krytykuje pomysł powrotu do dopłat. Jej politycy przypominają, że zeszłoroczny program podbił ceny nieruchomości – w dużych miastach wzrosły one w ciągu roku o co najmniej 15 proc., a w Krakowie wzrost przekroczył nawet 20 proc.

Poza tym Lewica pozostaje zwolennikiem budowy mieszkań komunalnych i TBS-ów. Wprawdzie pojawiła się niedawno informacja, że jednym z elementów programu mieszkaniowego ma być zastrzyk pieniędzy dla samorządów, by budowały tańsze mieszkania, ale nie znamy żadnych konkretów. Czy miałyby to być mieszkania na wynajem, czy na własność, jaka kwota trafiłaby do gmin na ten cel – wokół tego cisza. Można odnieść wrażenie, że ta informacja „wyszła” z Ministerstwa Rozwoju tylko po to, by udobruchać Lewicę.

Czytaj też:
Co się dzieje na rynku nieruchomości? Nietypowe ruchy
Czytaj też:
Spór w rządzie o dopłaty do kredytów. Krytyka z każdej strony. To się może nie udać