Kredyt 0 proc. Projekt, którego prawie nikt nie chce, ma się pojawić za kilka dni

Kredyt 0 proc. Projekt, którego prawie nikt nie chce, ma się pojawić za kilka dni

Budowa osiedla
Budowa osiedla Źródło: Archiwum prywatne / Martyna Kośka
W zeszłym tygodniu minister rozwoju Krzysztof Paszyk zapowiedział, że po wakacjach zostanie zaprezentowany projekt ustawy wprowadzającej dopłaty do kredytów „Kredyt na start”. Okazuje się jednak, że prace mogły nabrać istotnego przyspieszenia – choć dowiadujemy się tego nie od urzędników Ministerstwa Rozwoju i Technologii, ale innego resortu.

— W przyszłym tygodniu na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów Ministerstwo Rozwoju ma ponownie przedstawić jakąś propozycję — powiedział w poniedziałek w TVP Info wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jan Szyszko, pytany o termin pokazania nowej wersji projektu "Kredytu na start".

Niezależnie od tego, kiedy projekt ujrzy światło dzienne, czeka nas gorąca dyskusja poświęcona sposobom stymulowania rynku nieruchomości i temu, w jaki sposób państwo powinno być na nim obecne. Dopłaty? Niższe podatki? Tanie mieszkania na wynajem lub rozruszanie budownictwa komunalnego? Propozycje są różne.

Zastrzeżenia do programu dopłat zgłosiły ministerstwa: rodziny, finansów, funduszy, klimatu, sprawiedliwości, a także Narodowy Bank Polski. Przeciwne dopłatom są też dwie z czterech formacji tworzących koalicję — Lewica oraz Polska 2050. Mimo to resort rozwoju upiera się przy dopłatach i przekonuje, że program jest oparty na innych zasadach niż zeszłoroczny „Bezpieczny kredyt 2 proc”., który spowodował gwałtowny wzrost cen nieruchomości. Choć przestał obowiązywać prawie 9 miesięcy temu, ceny wciąż nie wróciły do wcześniejszych poziomów.

„Kredyt na start” – założenia

Według pierwotnej propozycji, warunkiem uzyskania dopłat w ramach projektu ma być spełnienie kryterium dochodowego, które oparto o pierwszy próg podatkowy, czyli roczny dochód na poziomie 120 tys. zł brutto.

W programie kryterium to ma być modyfikowane wraz ze wzrostem liczby członków gospodarstwa domowego. Przekroczenie limitów nie będzie jednak oznaczać wykluczenia z programu — kredytobiorcy, których gospodarstwa domowe przekroczą limit, będą mogły również otrzymać nowy kredyt, jednak w ich przypadku dopłata będzie pomniejszana. Bezdzietni uzyskają dopłatę do rat z oprocentowaniem 1,5 proc. Rodziny z jednym dzieckiem — 1 proc., z dwojgiem 0,5 proc., a z trojgiem i więcej — 0 proc. „Kredyt na start” ma być udzielany na okres co najmniej 15 lat, ze stopą oprocentowania na poziomie stałym ustalonym na okres 60 miesięcy

W międzyczasie zasady mogły były się zmienić, więc z oceną i prognozowaniem wpływu na rynek musimy się wstrzymać do czasu wpłynięcia projektu.

Sprzedaż wyhamowała. Rynek czeka na ruch rządu

Konkretów nie ma, a to już wystarczy, by zacząć destabilizować rynek. Sprzedający i kupujący stoją w blokach startowych, bo ci pierwsi nie wiedzą, czy wprowadzać swoje oferty do sprzedaży, a drudzy – czy kupować, czy jednak wstrzymać się jeszcze kilka miesięcy. Sprzedający mają nadzieję na powtórkę sytuacji z drugiej połowy zeszłego roku, gdy mieszkania sprzedawały się na pniu, bo pula pieniędzy przeznaczonych na dopłaty w danym roku kalendarzowym była ograniczona.

W 2024 roku sprzedaż wyhamowała. Jednocześnie na rynek trafia coraz więcej mieszkań. W kwietniu i w marcu firmy wprowadziły do oferty znacznie więcej lokali niż sprzedały – w kwietniu było to prawie 6 tys. lokali, o 9 proc. mniej niż w marcu. W rezultacie na koniec kwietnia w ofercie w siedmiu największych miastach było 45,4 tys. lokali, o 6 proc. więcej miesiąc do miesiąca i o 13 proc. więcej rok do roku – informowała kilka tygodni temu „Rzeczpospolita”.

Gazeta zwróciła przy tym uwagę, że sytuacja w poszczególnych miastach jest mocno zróżnicowana. W Krakowie i Poznaniu spadki sprzedaży przekroczyły w kwietniu 20 proc. wobec marca. W Warszawie 3 proc., natomiast we Wrocławiu zanotowano wzrost o 33 proc.

Brak programu wsparcia połączony z utrzymującymi się wysokimi cenami mieszkań i coraz większą konkurencją ofert (liczba ogłoszeń systematycznie rośnie od początku roku) sprawiły, że popyt na mieszkania wyhamował. Potwierdzają to też informacje płynące z rynku kredytowego.

Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej, w lipcu 2024 r. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało 30,6 tys. potencjalnych kredytobiorców w porównaniu do 43,4 tys. rok wcześniej. Tak jak się spodziewano, popyt na kredyty spadł po zakończeniu przyjmowania wniosków w ramach BK2%.

– Pomimo obaw zainteresowanie kredytami mieszkaniowymi nie spadło jednak do poziomu sprzed uruchomienia programu i obecnie jest ono o około 1/3 niższe niż w lipcu zeszłego roku – informuje BIK.

Programy dopłat nie pomagają

Nie jesteśmy pierwszym krajem, który eksperymentuje z programami dopłat do kredytów w nadziei, że dzięki temu mieszkania staną się bardziej dostępne.

Programy dopłat do kredytów prowadzą do wzrostu cen, nie pobudzają aktywności budowlanej, nie zwiększają odsetka rodzin zamieszkujących własną nieruchomość – napisał kilka tygodni temu „Puls Biznesu” powołując się na doświadczenia krajów, które się na takie wsparcie zdecydowały.

Subsydiowanie kredytów może przybierać dwie formy: dopłatę do wkładu własnego oraz dopłatę do raty kredytu. W jednym i drugim przypadku ekonomiczne skutki są podobne – zwiększają popyt na nieruchomości – podaje „PB”. Przytacza przy tym przykłady z kilku krajów, w których testowano takie rozwiązania.

Czytaj też:
Ceny nieruchomości. Pierwszy taki miesiąc w tym roku
Czytaj też:
Co się dzieje na rynku nieruchomości? Nietypowe ruchy

Źródło: Wprost