Zapowiedź tarć w koalicji. Limit cen? „To pachnie komunizmem”

Zapowiedź tarć w koalicji. Limit cen? „To pachnie komunizmem”

Posiedzenie rządu
Posiedzenie rządu Źródło: X / KPRM
Polska 2050 stanowczo zapowiada, że nie poprzez „Kredytu na start”, którego założenia mogą zostać zaprezentowane już wkrótce. Szykuje się ostre starcie w koalicji, bo dla Donalda Tuska sytuacja, w której partie tworzące rząd odrzucą firmowany przez niego projekt, to będzie potwarz. Może pomysłem na to, by program nie rozregulował rynku, jest ustawowy limit cen? Wypowiedziała się na ten temat minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Zgodnie z założeniami Ministerstwa Rozwoju i Technologii, program dopłat do kredytów mieszkaniowych miałby ruszyć od przyszłego roku i kosztować ponad 1,15 mld zł. Program zapowiadany jest na lata: Ministerstwo Rozwoju i Technologii przekonuje, że dzięki temu nie powtórzy się sytuacja z 2023 roku, gdy Polacy ruszyli do banków po „Bezpieczny kredyt 2 proc”., bo czuli, że pieniądze będą do wzięcia tylko przez kilka miesięcy. W rezultacie ceny mieszkań we wszystkich regionach gwałtownie poszły w górę, bo duże grono klientów w krótkim czasie „rzuciło się” na zakupy.

Inna sprawa, że „BK2” też miał trwać przez kilka lat. Nie udało się, rynek został rozregulowany.

„Kredyt na start” ma więcej przeciwników niż zwolenników

Takiego postępującego rozregulowania boją się politycy partii, które sprzeciwiają się nowemu rządowemu programowi „Kredyt na start”. Gotowy ma być najpóźniej jesienią, ale wczoraj do mediów trafiła informacja, że już w przyszłym tygodniu projektem ustawy zajmie się Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Wielokrotnie pisaliśmy, że to projekt, który nie ma poparcia nawet koalicjantów. Przeciwne są Lewica i Polska 2050, które uważają, że wbrew temu, o czym zapewnia MRiT, program wcale niema „bezpieczników”, które uchronią go przed powtórką błędów zeszłorocznego programu dopłat.

Partia Szymona Hołowni ma swój pomysł na to, jak powinien wyglądać udział państwa na rynku nieruchomości: tanie budownictwa z możliwością dojścia do własności po dłuższym okresie wynajmowania (i w komercyjnej cenie), domaga się też przeznaczenia na społeczne budownictwo mieszkaniowe kwoty 50 mld zł do 2030 roku. MRiT uspokaja, że chce dorzucić coś do budownictwa społecznego i też przedstawi wkrótce odpowiednią ustawę.

Kredyt 0 proc. z limitem cenowym?

Jednym z zarzutów kierowanych pod adresem „BK2” był brak maksymalnej ceny nieruchomości, którą można było kupić z rządowym wsparciem. W rezultacie sprzedający – zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym – podbijali cenę, bo wiedzieli, że ktoś wcześniej czy później to mieszkanie kupi. Nawet jeśli cena wyjściowa będzie wyższa niż kilka miesięcy wcześniej, to gdy łagodzą ją dopłaty, jakoś łatwiej przełknąć podwyżkę.

Propozycja limitu ceny – rozważana przez poprzednie kierownictwo MRiT – nie przekonuje jednak Polski 2050.

– Limity pachną komunizmem. Nie można regulować cen wszystkiego, polityka publiczna powinna służyć dostępności mieszkań, a nie generować problem, który potem trzeba rozwiązać ręczną regulacją ceny – powiedziała minister funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, która głośno krytykuje rządowy projekt.

Rynek w zawieszeniu

Przed nami jeszcze co najmniej kilka tygodni politycznych kłótni i przepychanek o to, czy wprowadzić „Kredyt na start” i na jakich zasadach. Upór Koalicji Obywatelskiej jest zaskakujący, bo choć od wiosny wie, że nie znajdzie zwolenników dla swojego projektu, i tak uparcie go forsuje. „Nigdy nie mów nigdy”, więc może za cenę jakichś ustępstw w innych sprawach ten czy inny koalicjant zagłosuje „za”, ale to może być bardzo wysoka cena. Zresztą w drugim kwartale tego roku wydawało się już, że rząd po cichu wycofał się z pomysłu dopłat, bo przez kilka miesięcy nic o nim nie mówiono. Ni stąd, ni zowąd Krzysztof Paszyk, który po eurowyborach zastąpił Krzysztofa Hetmana na stanowisku ministra, oświadczył, że nic się nie zmieniło, trwają prace.

Rynek trwa w tej sytuacji w pewnym zawieszeniu. Sprzedawcy nie wiedzą, czy wystawiać mieszkania, kupujący, którzy mają szansę załapać się na dopłatę (a czy spełniają kryteria, mogą oceniać wyłącznie przez pryzmat doniesień medialnych, bo przecież projektu ustawowego nie ma), odkładają zakup na przyszły miesiąc, kwartał, może rok. Taka niepewność nigdy nie jest dobra dla zaangażowanych podmiotów, za to sprzyja temu, że rynek sam się reguluje.

Co się dzieje na rynku nieruchomości?

Ceny spadają. Nie jakoś spektakularnie, ale po miesiącach podwyżek to jednak widoczna odmiana. W 10 z 17 badanych przez Expander i Rentier.io miast ceny spadły, w największym stopniu w Toruniu (-7,5 proc.). Inne miasta, gdzie ceny obniżyły się, to Gdańsk (-3,1 proc.), Rzeszów (-3,1 proc.), Łódź (-2 proc.), Białystok (-2 proc.), Sosnowiec (-1,3 proc.), Szczecin (-1,2 proc.), Gdynia (-1 proc.), Poznań (-0,8 proc.) i Warszawa (-0,1 proc.).

Zgodnie z danymi Otodom Analytics, w lipcu 2024 r. na siedmiu największych rynkach pierwotnych sprzedano niespełna 3 tys. mieszkań – najmniej od stycznia 2023 r. W porównaniu z czerwcem, sprzedaż spadła o ok. 3 proc. Wrażenie robi porównanie z czerwcem 2023 roku, kiedy popyt z dnia na dzień został podkręcony przez program dopłat „Bezpieczny kredyt 2 proc”.: tu spadek wyniósł aż 40 proc.

Widać to po sprzedaży kredytów. Zgodnie z danymi Biura Informacji Kredytowej, czerwcu udzielono 14,6 tys. kredytów hipotecznych – o 3,3 proc. mniej niż w maju. To wprawdzie o prawie 1/3 więcej niż w analogicznym miesiącu 2023 r., to jednocześnie w porównaniu z najlepszym pod tym względem styczniem 2024 r., gdy nastąpił szczyt umów podpisywanych w ramach „Bezpiecznego kredytu 2 proc”., umów kredytowych było o 41 proc. mniej. Więcej o sytuacji na rynku nieruchomości piszemy w tekście poniżej.

Czytaj też:
Na jaki kredyt i mieszkanie stać singla, parę i rodzinę z dzieckiem?
Czytaj też:
Rząd nie odpuszcza, choć nie ma poparcia. Projekt „Kredytu na start” jeszcze w sierpniu?

Źródło: Wprost