Podczas opróżniania mieszkania na zlecenie, firma sprzątająca z Bawarii natrafiła na ponad 600 tys. euro w gotówce. Pieniądze były ukryte m.in. w opakowaniach po pieluchach, a oprócz nich znaleziono również biżuterię i monety o wartości około 30 tys. euro. Przedsiębiorstwo, powołując się na zapisy zawarte w umowie, uznało, że wszystkie pozostawione przedmioty stają się jego własnością i zażądało wypłaty 100 tys. euro oraz dodatkowej nagrody za znalezienie pieniędzy. Sprawa trafiła do sądu w Kolonii.
Nie będzie znaleźnego
Sąd rozpatrujący sprawę odrzucił roszczenia firmy, uznając, że nie przysługuje jej prawo do jakiejkolwiek części znalezionej gotówki ani do nagrody. Kluczowe znaczenie miała interpretacja zapisów w umowie, według których wszystkie rzeczy pozostałe w mieszkaniu po rozpoczęciu prac miały przechodzić na własność firmy. Sąd orzekł, że taka klauzula jest nieważna, ponieważ narusza interes zleceniodawcy i nie można uznać, że właściciel nieruchomości świadomie i dobrowolnie przekazał firmie znaczną sumę pieniędzy ani cennych przedmiotów.
W uzasadnieniu podkreślono, że pracownicy nie znaleźli rzeczy zagubionej w sensie prawnym, lecz przedmioty, które nadal miały właściciela i nie zostały porzucone. Tym samym nie ma podstaw do wypłacenia jakiejkolwiek nagrody za znalezienie. Według sądu, wykonywanie usługi sprzątania i opróżniania mieszkania nie daje prawa do przejęcia mienia znajdującego się wewnątrz.
Wyrok nie jest prawomocny
Firma, która liczyła na uzyskanie znacznych środków w ramach wynagrodzenia lub nagrody, została pozbawiona możliwości dochodzenia roszczeń majątkowych. Znalezisko, choć spektakularne, nie przyniosło im żadnych korzyści finansowych. Wyrok sądu został wydany na początku maja, ale na ten moment nie jest jeszcze prawomocny.
Czytaj też:
Oświadczenie majątkowe Donalda Tuska. Ile odłożył w rok?Czytaj też:
To już ostatnie lata gotówki w Polsce? Ekspertka nie ma wątpliwości