W rozmowie opowiada, dlaczego w Polsce wciąż żywe jest przekonanie, że przedsiębiorcy powinni działać w cieniu, jakie ma to skutki dla całej gospodarki i dlaczego nadszedł czas na „Rzeczpospolitą Przedsiębiorczą”.
Wprost: W polskim biznesie wciąż funkcjonuje powiedzenie „Pieniądze lubią ciszę”. Dlaczego jest ono tak trwałe?
Bożena Damasiewicz: To przekonanie jest głęboko zakorzenione w naszej rzeczywistości gospodarczej. Wielu przedsiębiorców myśli: „Dopóki nikt mnie nie zauważy, mogę działać spokojnie, uniknę nadmiernych regulacji, kontroli czy problemów z koncesjami”. Niestety, to nie jest przesąd – znam wiele historii, które to potwierdzają. Podczas jednego ze spotkań z lokalnymi przedsiębiorcami usłyszałam opowieść właściciela sklepu, który po skrytykowaniu władz miasta doczekał się serii kontroli: najpierw Sanepid, potem Państwowa Inspekcja Pracy. A przecież w Polsce mamy ponad 50 instytucji uprawnionych do kontrolowania firm.
Statystyki również nie napawają optymizmem.
Tak. W 2024 roku fiskus przeprowadził prawie 60 tysięcy tzw. ukrytych kontroli, które zakończyły się mandatami o łącznej wartości ponad 20 milionów złotych. To oznacza średnio 77 kontroli dziennie. Co więcej, potrafią one trwać miesiącami – średni czas kontroli podatkowej to 113 dni, a celno-skarbowej aż 332 dni. To naprawdę utrudnia życie przedsiębiorcom i obniża ich poczucie bezpieczeństwa.
Czy w innych krajach przedsiębiorcy mają łatwiej?
W wielu państwach rozwiniętych – zdecydowanie tak. W Niemczech funkcjonuje zupełnie inny model myślenia: gospodarka ma służyć przedsiębiorcom, a nie odwrotnie. Tam każda wizyta kanclerza za granicą odbywa się z udziałem delegacji biznesowej. Polityk wspiera przedsiębiorców, promuje ich produkty i ułatwia wejście na nowe rynki. W Stanach Zjednoczonych prezydent jest często porównywany do „komiwojażera”, który objeżdża świat, by zabezpieczać interesy swoich firm.
Czyli w Polsce brakuje takiej synergii między polityką a biznesem?
Zdecydowanie. Wciąż pokutuje przekonanie, że przedsiębiorcy powinni trzymać się z dala od polityki. Tymczasem w krajach zamożnych nikt nie ma wątpliwości, że biznes, polityka i społeczeństwo to nierozerwalne ogniwo rozwoju. Jeżeli te elementy nie współpracują, nie osiągniemy poziomu życia porównywalnego z najlepszymi. Kapitał społeczny jest ogniwem spajającym i umożliwiającym rozwój gospodarczy, wzrost zamożności Polaków.
Wspomniała Pani o pojęciu „kapitał społeczny”. Co ono oznacza w kontekście gospodarki?
Kapitał Społeczny to zdolność zaufania i współpracy pomiędzy różnymi grupami w społeczeństwie. To nie dotyczy tylko relacji między biznesem a polityką, ale również postaw obywateli, urzędników, nauczycieli, dziennikarzy czy konsumentów. Wszyscy mamy wpływ na rozwój gospodarki. Urzędnik może rozpatrzyć sprawę sprawnie lub celowo ją opóźniać. Nauczyciel kształtuje kompetencje przyszłego pokolenia zarówno pracowników jak i pracodawców. Konsument swoimi wyborami zakupowymi może wspierać rodzimy biznes.
Jaki jest poziom kapitału społecznego w Polsce?
Niestety, wciąż zbyt niski. W krajach zamożnych zaufanie społeczne jest znacznie wyższe, co przekłada się na łatwiejszą współpracę w realizacji wspólnych celów gospodarczych. U nas często dominuje myślenie „każdy sobie”, co spowalnia rozwój.
Jak można to zmienić?
Przede wszystkim trzeba zacząć od szerokiej debaty publicznej. Dlatego we współpracy z Radą Polskich Przedsiębiorców Globalnych, Forum Wolności Gospodarczej Szkołą Główną Handlową, Pracownią Badawczą SW Research oraz WPROST opracowaliśmy raport „Rzeczpospolita Przedsiębiorcza – relacje polityki z biznesem”, którego premiera odbędzie się początkiem września podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego w Karpaczu. Chcemy, by stał się impulsem do zmiany myślenia zarówno polityków, jak i przedsiębiorców, ale też obywateli. Musimy odejść od wzajemnej nieufności i zrozumieć, że rozwój gospodarki to wspólny interes.
Fundacja Pomyśl o Przyszłości od wielu lat silnie akcentuje, że w rozwój gospodarczy kraju musimy zaangażować się wszyscy: przedsiębiorcy, urzędnicy, politycy, całe społeczeństwo. Jednak stanowczo powtarza, że rolą państwa nie jest „pomagać” przedsiębiorcom. To może brzmieć kontrowersyjnie.
Bo to nie chodzi o pomoc w sensie faworyzowania jednej grupy zawodowej. Zadaniem państwa jest tworzenie takich warunków, by wszyscy obywatele mieli szansę na dobrobyt. A to odbywa się poprzez wspieranie przedsiębiorczości, bo to przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy, płacą podatki i napędzają gospodarkę. Ale oni nie oczekują specjalnych przywilejów – mówią jasno: „Wystarczy, że nie będziecie nam przeszkadzać”.
Jakie konkretnie warunki ma Pani na myśli?
Przede wszystkim stabilne i przewidywalne prawo, sprawną administrację oraz ramy instytucjonalne, które sprzyjają zdrowej konkurencji. Potrzebne są rozwiązania, które zachęcają do inwestowania, upraszczają procedury i ograniczają biurokrację. Jeśli przedsiębiorcy mają poczucie, że państwo działa fair, będą chętniej podejmować ryzyko i rozwijać swoje firmy.
Co według Pani jest największą przeszkodą w tej zmianie?
Strach i brak wiary, że coś można zmienić. Wielu przedsiębiorców boi się otwarcie mówić o problemach, bo obawiają się represji. Z drugiej strony, część polityków patrzy na biznes wyłącznie przez pryzmat potencjalnych konfliktów interesów, a nie partnerstwa. Musimy przełamać ten impas.
Czyli można powiedzieć, że Polska potrzebuje nowej umowy społecznej między biznesem a państwem?
Tak, ale opartej nie na deklaracjach, tylko na realnych działaniach. Potrzebujemy jasnych zasad gry, stabilnych przepisów i partnerskiego podejścia. Jeśli uda nam się to osiągnąć, kapitał społeczny zacznie rosnąć, a z nim dobrobyt całego kraju.
Na koniec – co powiedziałaby Pani młodym ludziom, którzy dopiero myślą o własnym biznesie, ale obawiają się polskich realiów?
Powiedziałabym, że warto próbować. Świat nie czeka, aż będziemy gotowi – trzeba działać tu i teraz. Jednocześnie musimy wspólnie zabiegać o lepsze warunki dla przedsiębiorców i dla całego społeczeństwa. Każdy nowy biznes to cegiełka w budowie silnej gospodarki. A im silniejsza gospodarka, tym większe szanse na to, że „pieniądze” przestaną w Polsce lubić ciszę – i zaczną lubić otwartość oraz współpracę.
Rozmawiał: Jan Matura