Podwyżka składek - nawet już od 1 stycznia 2010 r. - może dotknąć ok. 300 tys. osób, które zarabiają więcej niż 8 tys. zł brutto miesięcznie, czyli menedżerów, bankowców i naukowców z wysoką pensją - podała "Gazeta".
Chlebowski podkreślił w TVN24, że w czasach kryzysu trzeba poszukiwać różnych źródeł łatania dziury budżetowej. Dodał, że odpowiedzialny rząd musi rozpatrywać wszystkie warianty, nawet te najtrudniejsze.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że podwyższenie składek i podatków jest ostatecznością. "Nie jest (ten wariant) taki prosty, bo związany jest z wysokością przyszłych świadczeń emerytalnych. Gdyby taka operacja została przeprowadzona należałoby również brać pod uwagę drugą stronę - przyszłe świadczenia emerytalne również musiałyby wzrastać" - powiedział Chlebowski.
Zaznaczył, że decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma. Pytany, kiedy można się jej spodziewać odparł, że takie decyzje czekają rząd we wrześniu, czyli wtedy, kiedy będzie musiał przesłać do Sejmu projekt budżetu na 2010 roku. Wtedy - jak dodał - najpóźniej w projekcie budżetu muszą się pojawić wszystkie propozycje.
"Trzeba szukać dochodów, natomiast nie stosować zasady, że tylko i wyłącznie najbogatsi załatają dziurę budżetową, wyprowadzą Polskę z kryzysu" - zaznaczył Chlebowski.
ND, PAP