- Należy się liczyć ze zmianami, ponieważ złoty ma kurs płynny i reaguje na przepływy i transakcje. Być może inwestorzy zagraniczni realizują część zysków i transferują część swoich profitów za granicę i stąd przejściowe osłabienie złotego - tłumaczył Pawlak ostatnie wahania złotego. Na początku ubiegłego tygodnia kurs euro wynosił poniżej 4,1 zł. W piątek wzrósł do 4,16 zł, a w poniedziałek około południa za unijną walutę płacono już 4,22 zł.
Nadwyżka eksportu ratuje złotówkę
Pawlak uspokajał, że póki średnioroczny kurs złotego względem euro zamyka się w przedziale 3,50 zł - 4,50 zł, nie można mówić "o jakimś specjalnym ryzyku". Zaznaczył, że biorąc pod uwagę nadwyżkę w handlu zagranicznym, w długookresowej perspektywie jest to poziom, który nie powinien wywoływać żadnego niepokoju. - Nadwyżka w handlu zagranicznym będzie działała na umocnienie złotego - podkreślił wicepremier. Dodał jednak, że takie działanie może być widoczne dopiero w perspektywie kilkunastu miesięcy.
PAP, arb