Prezydent Kielc Wojciech Lubawski 20 maja wystąpił do resortu z wnioskiem o nieodpłatne przekazanie akcji PKS Kielce na rzecz samorządu. Ministerstwo nie wyraziło zgody.
"Wniosek poparty był uchwałą Rady Miejskiej, warunkującą przejęcie spółki rozwiązaniem umów o pracę - za porozumieniem stron - ze wszystkimi pracownikami spółki, za wyjątkiem kadry zarządzającej. Zagrożenie zwolnieniem obejmowałoby 178 osób" - poinformował wówczas w oświadczeniu wiceminister skarbu państwa Mikołaj Budzanowski.
Zgodnie z zamysłem prezydenta Kielc, miasto miałoby przejąć dworzec PKS i okalającą go nieruchomość gruntową, natomiast Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji stałoby się właścicielem taboru i wykonywało nim międzymiastowe usługi przewozowe.
W nocy z wtorku na środę gabinet prezesa PKS opuścili związkowcy Solidarności w przedsiębiorstwie, którzy okupowali pomieszczenie od 12 maja.
Związkowcy sprzeciwiają się planom restrukturyzacji spółki, w wyniku której pracę może stracić 77 osób ze 183 zatrudnionych. Żądają także odwołania prezesa Marka Wołocha i dokończenia procesu prywatyzacji firmy. Uważają, że jedynym rozwiązaniem jest komunalizacja.
Szef Solidarności w zakładzie Zbigniew Zwierzyński, w imieniu protestujących wystosował list otwarty do premiera Donalda Tuska z prośbą o interwencję w sprawie "nieudolnej prywatyzacji", która prowadzona w "dotychczasowej formie doprowadzi spółkę do upadłości".
"Już w 2008 roku pracownicy pikietą pod gmachem MSP domagali się komunalizacji spółki na rzecz miasta Kielce. Spółka PKS Kielce posiadała wtedy płynność finansową, znaczne środki pieniężne i nie była zadłużona. Jednakże w sposób zupełnie niezrozumiały poprzez zamieszanie związane z wymianą zarządu skutecznie zniechęcono władze miasta do komunalizacji. Następnie poprzez dwa lata mimo dramatycznie pogarszającej się sytuacji finansowo-ekonomicznej spółki urzędnicy MSP zachowywali się biernie i robili ruchy pozorowane pomimo wielu pism kierowanych ze strony związkowej" - można przeczytać w liście.
Związkowcy chcą także interwencji premiera w związku z działaniami prezesa, skarżą się m.in. na notoryczne nakładanie kar na protestujących pracowników.
Zdaniem prezesa Wołocha, restrukturyzacja jest konieczna ze względu na nierentowność głównej działalności firmy - komunikacji zwykłej. W grudniu 2009 r. zarząd spółki podjął decyzję o likwidacji około 35 kursów, w planach jest likwidacja kolejnych 60. To powoduje ograniczanie taboru i kosztów eksploatacji oraz redukcję zatrudnienia.
Jak powiedział Wołoch, w firmie ruszyły już zwolnienia grupowe - w lipcu pracę straciły cztery osoby, w sierpniu zostanie zwolnionych kolejnych pięciu pracowników; przygotowywana jest lista zwolnień na wrzesień.
Wołoch wyraził nadzieję, że MSP ogłosi kolejną aukcję spółki. "Obniżenie ceny za pakiet akcji do siedmiu, ośmiu milionów złotych byłoby atrakcyjne dla potencjalnych inwestorów" - mówił. Dodał, że przygotowuje też firmę do potencjalnej komunalizacji - przejęcia firmy przez samorząd Kielc lub samorząd województwa świętokrzyskiego. Zdaniem prezesa zaprzestanie okupacji jego gabinetu przez związkowców jest dodatkowym atutem w poszukiwaniu inwestora.
Wołoch zauważył też, że w ostatnim czasie, po likwidacji połączeń kolejowych zwiększyła się liczba pasażerów przewożonych przez kielecki PKS, głównie na trasach dalekobieżnych do popularnych miejsc wakacyjnego wypoczynku.
Według prezesa, kielecki PKS nie jest w stanie sprostać cenowo ani sprzętowo dużej konkurencji prywatnych busów jeżdżących w województwie świętokrzyskim. Restrukturyzacja ma przyczynić się do poprawienia kondycji finansowej spółki w sytuacji, w której nie doszłoby do prywatyzacji i zapobiec ogłoszeniu upadłości firmy. Upadłość zagraża z powodu zaległości ubezpieczeniowych (ZUS), skarbowych, podatkowych i handlowych.PAP, im