Zagrożona budowa dróg ekspresowych

Zagrożona budowa dróg ekspresowych

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Wikipedia) 
Jeśli budżet Unii na lata 2014-2020 nie będzie dla nas korzystny, rządowi może zabraknąć pieniędzy na budowę dróg ekspresowych. Już wiadomo, że obietnice ministra Grabarczyka z 2008 r. pozostaną bez pokrycia.
18 sierpnia rząd przyjął strategię działania w sprawie budżetu Unii Europejskiej na lata 2014-2020. Chodzi o wywalczenie jak najkorzystniejszych dla Polski zapisów. Jednym z celów rządu w UE jest zachowanie tzw. polityki spójności, z której finansowane są inwestycje wyrównujące poziomy rozwoju krajów UE.

Jeśli nie uda się zdobyć unijnych pieniędzy, w Polsce nie przybędzie autostrad. Teraz na inwestycje wyrównujące różnice w infrastrukturze dostajemy z budżetu Unii średnio 9 miliardów euro rocznie. Z tych środków budujemy m.in. autostrady. W 2009 r. kwota ta stanowiła niemal połowę wszystkich wydatków na budowę nowych dróg. Gdy wykorzystuje się pieniądze Unijne, Krajowy Fundusz Drogowy wykłada tylko 25 proc. niezbędnych funduszy. Reszta idzie z budżetu Unii.

Wydatki na drogi rosną. W 2003 r. planowane wydatki publiczne na infrastrukturę drogową wynosiły 7,7 mld zł, w 2005 r. wzrosły do 16,3 mld zł. Wartość inwestycji rosła także w relacji do PKB. W 2003 r. na budowę i utrzymanie dróg zaplanowano niecały 1 proc. PKB. Cztery lata później było to ponad 2 proc. Tendencja wzrostowa utrzymuje się m.in. dzięki wykorzystywaniu pieniędzy unijnych. Na lata 2007 – 2013 z funduszy europejskich na rozbudowę i modernizację polskich dróg przeznaczono 14 mld euro. - Jeżdżę po Polsce i bardzo często mijam tablice z informacjami, że Unia dołożyła się do budowy drogi, którą podróżuję. To pokazuje jak wiele znaczą te dotacje - mówi Adrian Furgalski, ekspert zespołu doradców ekonomicznych TOR.

70 razy gorsi od Holandii

Pod względem rozwoju cywilizacyjnego Polska znacząco odstaje od krajów Europy Zachodniej. Mamy ok. 850 km autostrad - w 2008 r. Hiszpania miała ich 16 razy więcej, Niemcy - 15 razy. Więcej autostrad mają nawet kraje mniejsze niż Polska - sieć w Austrii jest prawie dwukrotnie dłuższa niż u nas. Na 100 km kwadratowych powierzchni przypada w Polsce niecałe 300 m szybkich dróg - 70 razy mniej niż w Holandii. Lepszą średnią mają kraje, które razem z Polską przystąpiły do Unii - m.in. Czechy i Węgry. Gorszy niż polski wskaźnik gęstości sieci autostrad mają Estonia, Finlandia i Rumunia.

Jednocześnie na naszych drogach przybywa samochodów. W latach 2008-2009 Polacy sprowadzili ok. 1,8 mln używanych pojazdów. W 2008 r. minister infrastruktury Cezary Grabarczyk obiecał, że 700 km autostrad i 2,1 tys. km dróg ekspresowych zostanie wybudowanych do czerwca 2012 r. Za 121 mld złotych miała powstać sieć 1600 km autostrad i 2400 dróg ekspresowych. Nie powstanie.

100 lat temu było lepiej

Zdaniem Tadeusza Syryjczyka, byłego ministra transportu i gospodarki morskiej, Polska potrzebuje jeszcze jednego budżetu UE, w którym nacisk zostanie położony na rozbudowę infrastruktury. Syryjczyk uważa, że uda się dokończyć budowę autostrad, ale nie powstaną istotne fragmenty ważnych dróg ekspresowych. - S3 ze Szczecina na południe do granicy z Czechami, S5 na odcinku Bydgoszcz - Toruń i S7 na odcinku Warszawa - Radom - Kielce - Kraków - wylicza były minister. Według raportu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, pod koniec 2009 r. 19 proc. dróg krajowych wymagało natychmiastowego remontu. 21 proc. było w stanie niezadowalającym. - Jeszcze gorsza sytuacja panuje na drogach lokalnych - mówi Kantorowicz.

Tadeusz Syryjczyk wskazuje, że po 2013 r. budowa autostrad może spowolnić prace nad rozwojem sieci dróg ekspresowych. Dodatkowo może zabraknąć środków na utrzymanie i remonty już istniejących dróg. Były minister transportu podkreśla, że poza budową dróg, rząd powinien opracować strategię rozwoju kolei. - Priorytetem powinno być doprowadzenie wielu ważnych magistrali do stanu projektowego. Czyli takiego, by można było jeździć tak szybko jak 100 lat temu, gdy je budowano - mówi Syryjczyk. - Nacisk, jaki rząd położył na budowę autostrad sprawił, że inwestycje kolejowe mogłyby być zrealizowane dopiero po 2013 roku - dodaje były minister.

zew, Money.pl