Sąd zwrócił uwagę, że po zmianie powództwa przez Agnes Trawny, sprawa dotyczyła bezpodstawnego wzbogacenia, a nie odszkodowania. "Orzeczenie sądu nie może zmierzać do wyrównania szkody, a jedynie do odzyskania przez powódkę tego, co Skarb Państwa uzyskał jej kosztem, zbywając te nieruchomości" - mówiła sędzia Elżbieta Kuczyńska. Jak wyjaśniła, sąd ustalał, co było przedmiotem wzbogacenia się przez Skarb Państwa i kiedy to nastąpiło. I ustalił to inaczej niż sąd pierwszej instancji, uwzględniając w tym zakresie apelację strony pozwanej. Przyjął bowiem, że stało się to w 1985 roku, czyli wtedy, kiedy Skarb Państwa sprzedał te nieruchomości a nie wtedy, gdy je przejął, czyli w 1977 roku.
Majątek Agnes Trawny to ojcowizna na Mazurach, łącznie 59 ha przejęte przez państwo po jej wyjeździe na stałe do Niemiec. Proces dotyczył dwóch nieruchomości rolnych, łącznie ponad 5 ha, które zostały sprzedane łącznie za prawie 30 tys. zł.
6 proc. dla Trawny
Orzekając o kosztach, sąd apelacyjny wziął pod uwagę, iż roszczenie Trawny zostało ostatecznie uwzględnione w 7,5 proc. (żądanie dotyczyło 1,5 mln zł), dlatego zmniejszył koszty sądowe, które miała zapłacić powódka. Jak powiedział po ogłoszeniu wyroku pełnomocnik Agnes Trawny Andrzej Jemielita, ostatecznie te koszty wyniosły ok. 10 tys. zł. Zwrócił uwagę, że gdyby sąd obciążył jego klientkę pełnymi kosztami, to to, co udało się uzyskać piątkowym wyrokiem sądu, musiałaby przeznaczyć na pokrycie tych należności. - Wyrok nie jest satysfakcjonujący - przyznał Jemielita, ale zaznaczył, że kwota "nie jest taka symboliczna". Poinformował, że wystąpi o uzasadnienie i prawdopodobnie będzie składał skargę kasacyjną.
Przedstawicielka Prokuratorii Generalnej Magdalena Kowalczyk wyrok uznała za sukces. - Skarb Państwa wygrał tę sprawę prawie w 94 procentach - powiedziała dziennikarzom. Dodała, że nie wie, czy w tej sytuacji będzie składana skarga kasacyjna.
zew, PAP