Londyńskie metro nadal chce zwalniać

Londyńskie metro nadal chce zwalniać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Operator londyńskiego metra TfL (Transport for London) potwierdził plany zwolnienia dalszych 800 pracowników oprócz 800, których zwolnienie ogłosił wcześniej. Związkowcy grożą nowym strajkiem tuż przed świętami Bożego Narodzenia.
Powodem redukcji zatrudnienia są oszczędności wymuszone na TfL przez rządowe cięcia wydatków podyktowane chęcią obniżki deficytu budżetowego. Szczegóły rządowych cięć 20 października ogłosi minister finansów George Osborne. Niewykluczone, że to wciąż nie koniec cięć w transporcie brytyjskiej metropolii. Nowe plany przewidują zwolnienie 400 pracowników czasowych oraz 400 stałych, zatrudnionych głównie w administracji. Wcześniej poinformowano o zwolnieniu 700 bileterów i 100 pracowników zarządzających. Dyrekcja metra nie wyklucza, że część zwolnień może mieć charakter przymusowy.

Przeciwko redukcji zatrudnienia odbyły się dwa 24-godzinne strajki. Na 3 i 29 listopada zaplanowano kolejne protesty. Obecnie związki zawodowe RMT i TSSA mówią o kolejnym strajku na krótko przed świętami Bożego Narodzenia, choć będzie to wymagało rozpisania nowego tajnego głosowania. Bob Crow z RMT nazwał cięcia "przejawem dzikości w stanie czystym". Wskazał, że tak duże zwolnienia mogą odbić się negatywnie na bezpieczeństwie pasażerów.

W związku z poprzednim strajkiem londyńskiego metra (3-4 października) burmistrz Boris Johnson zaapelował do rządu, by zmienił prawo strajkowe. Obecnie strajk jest prawnie dopuszczalny, jeśli większość członków związku zawodowego poprze go w tajnym głosowaniu i pracodawca zostanie uprzedzony z kilkudniowym wyprzedzeniem. Nie ma jednak przepisów określających minimalną liczbę członków związku, która musi wziąć udział głosowaniu, by było ono ważne.

Pracodawcy chcą, by rząd zezwolił na zatrudnianie w czasie strajków tzw. pracowników agencyjnych, kierowanych do dorywczych prac przez agencje pośrednictwa pracy, jak stało się np. w trakcie niedawnego strajku poczty.

zew, PAP