"Bez sensu"
- Kontynuowanie rozmów na tym poziomie nie ma sensu. Mam nadzieję, że Rada Europejska (szczyt - red.) i rada Ekofin (unijni ministrowie finansów) będą w stanie spojrzeć bardziej perspektywicznie i wezmą na siebie odpowiedzialność za znalezienie porozumienia w nadchodzących tygodniach - powiedział lider liberałów w PE, były belgijski premier Guy Verhofstadt. Był on jednym z największych orędowników debaty o nowych własnych dochodach UE, w tym o europodatku, który zasiliłby w przyszłości unijny budżet, uniezależniając go w pewien sposób od obecnych narodowych składek państw członkowskich.
Winni płatnicy
Odpowiedzialnością za porażkę negocjacji dyplomaci obarczyli delegacje czterech krajów-płatników netto do unijnego budżetu: Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwecji i Danii, które nie zgodziły się na instytucjonalno-polityczne postulaty eurodeputowanych, argumentując, że kwestie jak europodatek należą do wyłącznych kompetencji państw członkowskich i PE nic do tego. - Jest pożałowania godne, że Rada (kraje członkowskie) zdecydowanie odmówiła jakiejkolwiek dyskusji o dochodach własnych. Jedyną rzeczą, której w tej sprawie się domagamy, jest to, by w przyszłości dochody własne stanowiły ważniejszą część budżetu niż obecnie - powiedział Verhofstadt, zapewniając jednocześnie, że nie chodzi mu o wprowadzenie nowego, kolejnego podatku.
Niezbędna reforma systemu dochodów
- Waga kryzysu budżetowego w całej Europie pokazuje, jak konieczna jest pogłębiona refleksja nad przyszłym finansowaniem unijnych polityk, na które wszystkie kraje przecież się zgodziły - powiedział szef komisji budżetowej, francuski eurodeputowany Alain Lamassoure. Podkreślił, że wobec cięć w budżetach narodowych tym bardziej opłaca się zespolić wysiłki i niektóre wydatki na poziomie UE w gronie "27". - Reforma systemu dochodów własnych do budżetu UE jest nie do uniknięcia wraz z rozszerzającym się w Europie kryzysem - powiedział, krytykując przeciwne porozumieniu kraje za krótkowzroczność.
Będzie prowizorium?
Unijny komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski zapowiedział, że Komisja Europejska - zgodnie z tym co przewiduje Traktat w sytuacji braku porozumienia budżetowego - zaproponuje niebawem nową propozycję budżetu na 2011 rok. Ale zapewne nie uda jej się przyjąć na czas i przynajmniej przez kilka pierwszych miesięcy przyszłego roku budżet będzie składać się z tzw. prowizorycznych dwunastek, czyli jednej dwunastej budżetu na rok 2010 na każdy miesiąc. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 1988 roku. Prowizorium oznacza znacznie mniej środków m.in. na unijną dyplomację czy fundusz solidarności (służy wsparciu ofiar klęsk żywiołowych), ale może też zaszkodzić odbiorcom funduszy spójności, bo mogą być spóźnienia w płatnościach.
zew, PAP