- Wszyscy powinniśmy zrozumieć skalę problemu związanej z brakiem wykwalifikowanych pracowników. Powoduje to ogromne koszty poprzez przestoje w produkcji i w konsekwencji wpływa na wzrost bezrobocia - oceniła von der Leyen. Jej zdaniem w przypadku niektórych gałęzi przemysłu "trzeba już uważać, by całe działy przedsiębiorstw nie zostały przeniesione za granicę". Propozycje von der Leyen poparła Niemiecka Izba Przemysłu i Handlu (DIHK). - Wysokie biurokratyczne przeszkody często odstraszały firmy od szukania fachowców za granicą - ocenił prezes DIHK Hans Heinrich Driftmann.
Niemieckie władze obawiają się, że niedobór pracowników o wysokich kwalifikacjach stanie się hamulcem wzrostu gospodarczego w Niemczech. Zdaniem niemieckiego ministra gospodarki Rainera Bruederle, w zeszłym roku brak fachowców kosztował gospodarkę 15 mld euro. Obecnie niemieckim firmom brakuje 36 tysięcy inżynierów i 66 tysięcy informatyków. Politycy spierają się o sposoby rozwiązania problemu braku fachowej siły roboczej, w tym ułatwienia dla pracowników z zagranicy. Liberał Bruederle proponował wprowadzenie systemu polegającego na przyznawaniu imigrantom punktów za wykształcenie, znajomość języka, itp. Jednak niemieccy chadecy, w tym kanclerz Angela Merkel, podkreślają, że pierwszeństwo przed imigracją zarobkową powinno mieć zmobilizowanie niewykorzystanego potencjału siły roboczej, szczególnie spośród blisko 3 mln bezrobotnych oraz osób starszych.
PAP, arb