Rzecznik Transnieftu Igor Diomin powiedział, że "chodzi o zminimalizowanie wydatków", a nie wycofanie się z projektu. Diomin wskazał, że Bułgaria nie zapewniła finansowania swojej części projektu, a Grecja postanowiła wstrzymać finansowanie swojej. - W rezultacie całość finansowania - zaznaczył - spadła na Rosję. W tej sytuacji "zaproponujemy plan redukcji wydatków" - dodał. Obecnie duża część ropy z Morza Kaspijskiego przeznaczonej dla Europy i Stanów Zjednoczonych przewożona jest przez Morze Czarne tankowcami, które muszą przepłynąć przez zatłoczone cieśniny Bosfor i Dardanele.
Rosja, Grecja i Bułgaria podpisały wiosną 2007 roku międzyrządowe porozumienie o budowie ropociągu, łączącego bułgarski czarnomorski port Burgas z greckim Aleksandropolis nad Morzem Śródziemnym, przy czym projekt miał być kontrolowany w 51 procentach przez stronę rosyjską. Bułgaria i Grecja zgodziły się na udziały po 24,5 proc. Rurociągiem długości 280 km miałoby przepływać rocznie początkowo 35 mln ton ropy dostarczanej tankowcami z rosyjskiego Noworosyjska, a po zwiększeniu jego przepustowości - nawet 50 mln ton surowca.
Rosja, która będzie dostarczać ropę, żądała większościowego udziału w inwestycji. Bułgaria, dla której podstawowym zyskiem będą opłaty tranzytowe, stała na stanowisku, że udziały należy podzielić równo między trzema państwami. Grecja początkowo popierała Bułgarię, lecz ostatecznie ustąpiła Rosji, gdyż dla niej główne wpływy miałyby pochodzić z dalszego transportu ropy przez greckie tankowce.PAP, arb