Karabuła wyjaśnił, że przy założeniu, iż w Lubocinie gaz jest, a złoże ma wymiary 25 km kw., odwierty nie powinny zająć większej powierzchni niż 3 ha. Zaznaczył jednak, że dokładne analizy są konieczne, bo struktura łupków w Polsce znacząco różni się od dobrze opisanych struktur w Stanach Zjednoczonych, gdzie wybycie z nich gazu jest powszechne.
Zdaniem wiceprezesa PGNiG trudno w tej chwili mówić o kosztach wydobycia, gdyż te ciągle się zmieniają - np. szczelinowanie kosztuje dziś dwa razy mniej niż przed dwoma laty. Nie chciał jednak podawać konkretnych sum, choć według niego, koszt odwiertu pionowego, poziomych oraz szczelinowania, nie powinien przekraczać 15 mln dolarów. Koszty wydobycia mają kluczowe znaczenie dla opłacalności przedsięwzięcia. PGNiG intensywnie szuka metod obniżania tych kosztów, bo dopiero to sprawi, że gaz łupkowy będzie tańszy od surowca z innych źródeł.
Z kolei Axel Scheuer z koncernu ExxonMobil uważa, że nie da się obecnie ocenić, kiedy polski gaz łupkowy mógłby być wydobywany na skalę przemysłową. Zwracał jednak uwagę na inne aspekty całego przedsięwzięcia, jak regulacje prawne gwarantujące dostęp do sieci gazociągów. Scheuer podkreślił, że na sukces gazu łupkowego w Stanach Zjednoczonych bardzo duży wpływ ma rozwiązanie gwarantujące, iż każda ilość wydobytego i przesłanego do sieci gazu zostanie sprzedana. Natomiast Jacek Wróblewski, dyrektor polskiej filii firmy BNK - która również ma koncesje na poszukiwania gazu niekonwencjonalnego - ocenił, że potrzeba 4-5 lat od przyznania koncesji do sporządzenia dokumentacji geologicznej. - Potem należy uzgodnić z samorządem warunki eksploatacji, znaleźć drogi transportu i odbiorcę tego gazu i dopiero wtedy można przejść do fazy produkcyjnej - tłumaczył. Podobnie jak inni uczestnicy konferencji, również dyrektor BNK stwierdził, że trudno w tej chwili powiedzieć, kiedy jego firma zacznie komercyjnie wydobywać gaz. Niezbędne inwestycje dla wydobycia na większą skalę Wróblewski oszacował na setki milionów dolarów.
PAP, arb