We wtorek w Brukseli ministrowie finansów uzgodnili m.in., że kraje UE podejmą kroki naprawcze w razie gdyby banki w ich krajach nie zdały tzw. stress testów, badających odporność banków na zawirowania na rynkach finansowych. Chodzi m.in. o to, by posiadały odpowiedniej wielkości kapitał. Ich wskaźnik płynności powinien wynosić co najmniej 5 proc. Wyniki stress testów europejskich banków mają być ogłoszone przez europejski urząd nadzoru nad bankami (European Banking Authority) w piątek wieczorem. Już teraz agencje ratingowe spekulują, że kilkanaście banków w UE "obleje" testy.
- Jeżeli jakikolwiek bank miałby nie zdać stress-testu, muszą być podjęte działania albo ze strony banku, albo działania publiczne (jeśli środki prywatne są niewystarczające - red.), żeby bank spełnił wymagane 5 proc. wskaźnika płynności w ciągu 3 miesięcy - dodał minister. - A więc same banki będą zwiększały swój kapitał. Gdyby jednak była taka sytuacja, że jakiś bank miałby z tym problemy, to wszystkie państwa są zobowiązane do tego, żeby podejmować działania, które zapewnią, że w ciągu 3 miesięcy te banki, które nie zdały tego egzaminu, będą spełniały wymogi - wyjaśnił Rostowski. - Skutkiem stress-testów będzie wzmocnienie systemów bankowych. Już widzieliśmy ten skutek w ciągu ostatnich kilku miesięcy, kiedy banki prywatne głównie w Europie Zachodniej zwiększyły swoją siłę kapitałową przez dodatkowe emisje akcji na łączną kwotę ok. 60 mld euro - poinformował. Jego zdaniem, testy znacząco zwiększą przejrzystość systemu bankowego.
Zaznaczył, że nie będzie zagrożenia dla polskich spółek-córek instytucji finansowych. Powołując się na wtorkowy raport NBP o stabilności polskiego sektora finansowego dodał, że polskie spółki-córki międzynarodowych banków są "solidnie kapitalizowane". - W raporcie jasno widać, że polskie spółki-córki grup banków międzynarodowych są na tyle silne, że nawet jeżeli ich matki byłyby mniej solidne, to w żaden sposób nie wpływa to na siłę kapitałową spółek-córek, które z punktu widzenia prawnego są oddzielnymi instytucjami finansowymi z własnym kapitałem - powiedział Rostowski.
NBP podał w raporcie, że w scenariuszu bazowym 3 banki wymagałyby zwiększenia kapitałów łącznie o ok. 360 mln zł, a w szokowym aż 14 banków wymagałoby dokapitalizowania łącznie o 2 mld zł. Raport wskazuje też, że te trzy banki już teraz mają ujemne wyniki finansowe, a ich udział w aktywach 48 analizowanych banków komercyjnych wynosi 0,6 proc. Rostowski uważa jednak, że to "bardzo dobre wyniki", bo wskazywane nakłady są niewielkie, ponadto scenariusze są mało prawdopodobne. - W pierwszym przypadku zakładają spowolnienie wzrostu gospodarczego do 2,5 - 3 proc. PKB, ale kwota dokapitalizowania jest naprawdę skromna (360 mln zł - red.). W ostrzejszej wersji tego testu, która zakładałaby aż recesję w Polsce, potrzebna rekapitalizacja nie przekraczałaby 2 mld zł. To naprawdę nie są znaczące kwoty - zapewnił szef polskiego resortu finansów.
pap, ps