Ukraina do Rosji: nie kradniemy wam gazu

Ukraina do Rosji: nie kradniemy wam gazu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ukraina znowu odrzuca pretensje Rosji ws. gazu (fot. sxc)
Ukraina po raz kolejny odrzuciła zarzuty Rosji o kradzież gazu, który płynie przez ukraińskie rurociągi do odbiorców w Europie Zachodniej. Dostawy uległy zmniejszeniu z winy Rosji - oświadczyła państwowa spółka paliwowa Naftohaz Ukrainy.

O kradzież błękitnego paliwa oskarżył Ukrainę tego samego dnia szef Gazpromu Aleksiej Miller. Doszło do tego podczas spotkania z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Miller tłumaczył mu, że na przełomie stycznia i lutego ze względu na  niskie temperatury odbiorcy gazu w UE zwiększyli zamówienia, jednak nie  zostały one zrealizowane w całości z winy Ukrainy.

- Były dni, gdy na terytorium Ukrainy zostawało do 40 milionów metrów sześciennych gazu - powiedział Miller. Nieco później Gazprom wystąpił z oświadczeniem, że ma zamiar wykluczyć Ukrainę z systemu dostaw rosyjskiego gazu na Zachód.

- Po realizacji wszystkich zaplanowanych przez Gazprom projektów transportowania gazu - South Streamu i Nord Streamu -  znaczenie Ukrainy jako państwa tranzytowego dla eksportu rosyjskiego gazu będzie równe zeru - oświadczył przedstawiciel Gazpromu Siergiej Kuprijanow, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.

"Nie kradniemy"

Kiedy na początku lutego Rosja zaczęła wysuwać pretensje o  podbieranie przez Ukrainę gazu przeznaczonego dla UE, władze w Kijowie oświadczały, że nie tylko nie kradną rosyjskiego paliwa, lecz gotowe są nawet pomóc Rosjanom w wywiązaniu się z dostaw w kierunku zachodnim.

Ukraińcy proponowali, by Rosjanie, którzy nie mogli uporać się z  dostawami ze względu na panujące również u nich mrozy, przesyłali na  Zachód gaz zgromadzony w zbiornikach podziemnych na Ukrainie. Należą one do największych w Europie i mogą pomieścić ponad 30 miliardów metrów sześciennych surowca. W grudniu Ukraina informowała, że zgromadziła w  nich 19 mld metrów sześciennych gazu. Rosja nie odpowiedziała na te propozycje.

"Dajecie nam za wysoką cenę"

Kijów i Moskwa już od dłuższego czasu prowadzą spór o cenę rosyjskiego gazu, która zdaniem Ukrainy jest stanowczo za wysoka. W  poniedziałek ukraiński premier Mykoła Azarow oświadczył, że przemysłowi odbiorcy gazu w jego kraju płacą 560 dolarów za 1000 metrów sześciennych paliwa.

Także w poniedziałek, podczas spotkania z Azarowem w Kijowie przewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Siergiej Naryszkin potwierdził, że cena gazu dla Ukrainy będzie niższa, jeśli zdecyduje się ona na wejście do Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu.

Wcześniej Moskwa dawała do zrozumienia, że może obniżyć stawki płacone za błękitne paliwo przez Ukraińców, jednak pod warunkiem przekazania jej kontroli nad ukraińskimi gazociągami. W styczniu ukraińskie władze zapowiedziały, że ze względu na brak zgody Rosjan na  obniżkę cen zmuszone są ograniczyć jego odbiór o połowę. Zamiast przewidzianych w umowach 52 mld metrów sześc. paliwa w bieżącym roku Kijów kupi od Moskwy tylko 27 mld - poinformowano.

eb, pap