Solidarność zaprosiła do debaty naukowców zajmujących się polityką społeczną, ekonomią, socjologią. Uczestniczyli w niej prof. Wiesława Kozek, prof. Grażyna Ancyparowicz, posłanka PiS prof. Józefina Hrynkiewicz, prof. Ryszard Bugaj, prof. Jerzy Żyżyński i Włodzimierz Pańków. Debatę poprowadził Andrzej Urbański - polityk, dziennikarz i publicysta, b. prezes TVP, w latach 2005-2006 szef kancelarii prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego doradca.
- Rząd dopycha kolanem te ustawę. Specjalna ustawa, specjalna komisja, trochę tak, jakby to był stan wojenny, a ta ustawa była dekretem - mówił. Solidarność zaprosiła do debaty naukowców zajmujących się polityką społeczną, ekonomią czy socjologią. Uczestniczą w niej prof. Wiesława Kozek, prof. Grażyna Ancyparowicz, posłanka PiS prof. Józefina Hrynkiewicz, prof. Ryszard Bugaj, prof. Jerzy Żyżyński i Włodzimierz Pańków.
"Jeśli padną rynki zostaniemy z niczym"
Jak mówił Ryszard Bugaj, system emerytalny trzeba reformować, bo obecny jest głęboko niesprawiedliwy, potencjalne świadczenia z niego będą bardzo niskie, w dodatku jest on nieprzewidywalny. - Jeśli rynki finansowe padną, nie będziemy mieli w II filarze nic – wskazał Bugaj. Jego zdaniem pewną alternatywą, która długoterminowo poprawiłaby sytuację, jest składka na ubezpieczenie społeczne proporcjonalna od dochodu, niezależnie od źródła tego dochodu. To np. rozwiąże problem umów śmieciowych - mówił Bugaj. Bugaj wyraził też opinię, że nie należy w pełni zrównywać wieku emerytalnego mężczyzn i kobiet, ponieważ społeczeństwo tego nie chce.
- To OFE okradają polskie społeczeństwo, to pomysł rodzimej kleptokracji i zagranicznych korporacji. Uwierzono, że jak ktoś będzie oszczędzał po 100 zł miesięcznie przez lata, będzie miał miliony. Bzdura, odkładając przez 40 lat po 630 zł dostanie się 1500 zł brutto emerytury - mówiła z kolei prof. Grażyna Ancyparowicz. - Nie ma alternatywy, dopóki nie zlikwidujemy systemu kapitałowego w emeryturach i bez zmiany władzy. Obecna władza nie jest zainteresowana działaniem w imieniu pracujących, tylko tym, żeby ułatwiać nieczyste interesy - mówiła.
"System kapitałowy jest lepszy? Wmówiono to nam"
Prof. Józefina Hrynkiewicz stwierdziła natomiast, że system zabezpieczeń społecznych musi być oparty na zasadzie solidarności, a to, że system kapitałowy jest lepszy, "ludziom wmówiono". Wszystkie wyliczenia rządu są nieprawdziwe - dodała. Jej zdaniem alternatywą jest likwidacja OFE, odejście od formuły wyliczania emerytury kapitałowej. - Ubezpieczenia społeczne są wielką zdobyczą ludzi pracujących, a my w sposób podstępny daliśmy sobie to odebrać. Tylko Solidarność może tą walkę o przywrócenie podjąć - mówiła Hrynkiewicz. Propozycje rządu nazwała też próbą przeniesienia odpowiedzialności z państwa na zwykłego obywatela.
Prof. Wiesława Kozek zauważyła, że w Polsce mamy bardzo małą aktywność zawodową osób starszych, a rząd chce ją podnieść, podnosząc wiek emerytalny, zamiast realizować programy aktywizacji rynku pracy. - Państwo musi być radykalnie zmienione, strategia zatrudnienia inna. Obecnie pracodawcy mają przewagę nad pracownikami i związkami zawodowymi, w pewnym sensie mają w ręku państwo, a państwo zostawia nas na łaskę losu - mówiła.
Wsparcie z Norwegii
- Alternatywą jest powrót do systemu rzeczywiście ubezpieczeniowego. Przyszłość, dobrobyt zależy od wzrostu gospodarczego, a czy można opierać wzrost na starych, których wydajność spada? Trzeba stwarzać pracę młodym, a nie utrzymywać starych - mówił prof. Jerzy Żyżyński.
Z kolei prof. Włodzimierz Pańków ocenił, że należy zlikwidować "syndrom elastyczności" pracy. Co trzeci Polak jest zatrudniony w tzw. trybie elastyczności, czyli bez stałej umowy o pracę - mówił. Jego zdaniem, sytuacja w stosunkach i warunkach pracy nie zmieni się bez wzrostu liczby członków związków zawodowych, likwidacji elastyczności i zwiększenia liczby zatrudnionych. W czasie debaty pikietę Solidarności odwiedziła delegacja związkowców z Norwegii, którzy towarzyszą w podróży do Polski królowi tego kraju. Norwegowie zapewniali, że polscy związkowcy mają ich wsparcie.
Reforma Tuska
Projekt zmian w systemie emerytalnym zrównuje i wydłuża wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 lat. Zakłada również możliwość przejścia na wcześniejszą, tzw. częściową emeryturę. Prawo do takiego świadczenia miałyby kobiety w wieku 62 lat z co najmniej 35-letnim stażem ubezpieczeniowym (obejmującym okresy składkowe i nieskładkowe) oraz mężczyźni, którzy ukończyli 65 lat i mają co najmniej 40 lat stażu ubezpieczeniowego.
Zgodnie z projektem dotyczącym emerytur mundurowych, funkcjonariusz mundurowy będzie nabywać uprawnienia emerytalne po 55. roku życia pod warunkiem, że przepracował 25 lat. Wcześniej w "miasteczku emerytalnym" - jak mówią o nim związkowcy - spotkała się Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność". Przed Sejmem od rana w czwartek pikietują regiony dolnośląski i opolski Solidarności.
ja, PAP