Bezrolni wyszli na ulice Delhi

Bezrolni wyszli na ulice Delhi

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. EPA/PAP
Rząd Indii podpisał porozumienie z uczestnikami marszu żądającymi przydzielenia działek bezrolnym chłopom i rdzennej ludności, których wysiedlono z ziemi przeznaczonej pod inwestycje infrastrukturalne - podała indyjska telewizja NDTV.

Ponad 30 tys. demonstrantów z całego kraju wyruszyło 3 października z miasta Gwalijar do oddalonego o 320 km Delhi. Protestujący żądali reformy rolnej: przydzielenia ziemi bezrolnym pracownikom najemnym oraz grupom plemiennym wysiedlonym bez rekompensaty z gruntów przeznaczonych m.in. pod fabryki, autostrady i kopalnie.

Organizatorzy protestów z ruchu Ekta Parishad uważają, że spełnienie żądań pozwoli 40 proc. społeczeństwa na wydźwignięcie się z ubóstwa. Każda rodzina, kwalifikująca się obecnie do rządowego programu pomocy społecznej dla ubogich rodzin z terenów wiejskich, miałaby dostać po 20 tys. rupii (około 1200 zł) oraz działkę. Domagano się, by rząd zagwarantował ustawą 10 proc. powierzchni uprawnej kraju na ten cel.

Negocjacje między Ekta Parishad i rządem rozpoczęły się w marcu, ale nie osiągnięto porozumienia. Ruch skupiający 11 tys. organizacji społecznych i wzorujący się na metodzie obywatelskiego nieposłuszeństwa i unikania przemocy Mahatmy Gandhiego na początku tego miesiąca wezwał do masowego pokojowego marszu na Delhi.

W czwartek, po przejściu 135 kilometrów, demonstranci dotarli do Agry i w pobliżu słynnego grobowca Tadż Mahal spotkali się z ministrem ds. rozwoju terenów wiejskich Jairamem Rameshem. Podpisane porozumienie gwarantuje ziemię najuboższym rodzinom żyjącym poniżej granicy ubóstwa, których dzienne wydatki nie przekraczają 22 rupii (1,3 zł) na głowę.

W marcu rząd obniżył wskaźnik ubóstwa na wsi do 22 rupii, a w miastach do 28 rupii dziennych wydatków na głowę. Dzięki temu zabiegowi oficjalnie w Indiach już tylko 29,8 proc. społeczeństwa jest zaliczana do najbiedniejszych; wcześniej blisko 40 proc. Obecnie osoba, która wydaje na życie co miesiąc 673 rupie (około 40 złotych), nie jest uważana za biedną.

Naukowcy i działacze społeczni zgodnie krytykują wskaźnik, przez który miliony ludzi utraciły prawo do rządowych programów pomocy społecznej. Tymczasem jeśli rząd zastosowałby własne normy z 1979 roku, gdy granicę ubóstwa wyznaczały wydatki na żywność zapewniającą 2400 kalorii dziennie, połowa mieszkańców Indii, czyli około 650 mln ludzi, znalazłaby się wśród najuboższych.

Mieszkańcy indyjskiej wsi, gdzie żyje około 70 proc. społeczeństwa, nie skorzystali z dynamicznego wzrostu gospodarczego Indii zapoczątkowanego w latach 90. Większość to pracownicy najemnymi, którzy oddali ziemię za długi. Wielu z nich odpracowuje długi zaciągnięte w drugim lub trzecim pokoleniu wstecz. Od kiedy państwo indyjskie wycofało się z dopłat do kredytów, drobni rolnicy masowo bankrutują. Przez kraj przetoczyła się fala samobójstw: od 1995 roku zginęło w ten sposób 270 tys. rolników.

eb, pap