Policjanci z CBŚ przeszukali gabinet Jacka Kapicy - wiceministra finansów, szefa służby celnej - donosi dziennik.pl. Funkcjonariusze wynieśli z gabinetu Kapicy dokumenty i dyski komputerów.
Jak ustalił portal, funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego są także w biurach pięciu innych urzędników, pełniących kierownicze role w resorcie finansów, kierowanym przez Jacka Rostowskiego (PO).
Jak pisze dziennik.pl, operację CBŚ, o której niewiele wiadomo, nadzorują prokuratorzy z grupy śledczej z wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. Zadaniem śledczych jest zbadanie afery tzw. jednorękich bandytów - czyli ustalenie, jak w krótkim czasie automaty o niskich wygranych zalały Polskę i dlaczego pozwalały na grę o wysokie pieniądze.
Jeden z rozmówców dziennika.pl powiedział, że przeszukanie u ministra Jacka Kapicy oznacza, że będzie on przesłuchany i że na tym etapie śledztwa nie jest wykluczone, że wiceministrowi zostaną postawione zarzuty karne.
- Podejrzewamy, że urzędnicy resortu finansów tolerowali rozrastanie się plagi jednorękich bandytów, na których miliardy tracił budżet państwa - powiedział anonimowy informator dziennika.pl.
Tymczasem rzeczniczka resortu finansów Wiesława Dróżdż wyjaśniła w TVN24, że resort "codziennie dostarcza dokumenty niezbędne do wyjaśnienia różnych spraw - m.in. dotyczących branży hazardowej". Rzeczniczka zaprzeczyła jednocześnie, jakoby w resorcie finansów doszło do jakichkolwiek przeszukań. - Na pewno w tym momencie w ministerstwie nie ma policjantów - podkreśliła. Policjanci mieli odwiedzić resort dzień wcześniej - i wówczas przekazano im dokumenty.
Inne informacje przekazał TVN24 prokurator Krzysztof Wojdakowski z wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, który zaznaczył jednak, że nie doszło do przeszukania w gabinecie wiceministra Kapicy. - To było żądanie wydania dokumentów - wyjaśnił. Stwierdził również, że "na dziś nie ma wskazań", by postawić zarzuty Kapicy.
zew, tvn24.pl, arb, dziennik.pl
Jak pisze dziennik.pl, operację CBŚ, o której niewiele wiadomo, nadzorują prokuratorzy z grupy śledczej z wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku. Zadaniem śledczych jest zbadanie afery tzw. jednorękich bandytów - czyli ustalenie, jak w krótkim czasie automaty o niskich wygranych zalały Polskę i dlaczego pozwalały na grę o wysokie pieniądze.
Jeden z rozmówców dziennika.pl powiedział, że przeszukanie u ministra Jacka Kapicy oznacza, że będzie on przesłuchany i że na tym etapie śledztwa nie jest wykluczone, że wiceministrowi zostaną postawione zarzuty karne.
- Podejrzewamy, że urzędnicy resortu finansów tolerowali rozrastanie się plagi jednorękich bandytów, na których miliardy tracił budżet państwa - powiedział anonimowy informator dziennika.pl.
Tymczasem rzeczniczka resortu finansów Wiesława Dróżdż wyjaśniła w TVN24, że resort "codziennie dostarcza dokumenty niezbędne do wyjaśnienia różnych spraw - m.in. dotyczących branży hazardowej". Rzeczniczka zaprzeczyła jednocześnie, jakoby w resorcie finansów doszło do jakichkolwiek przeszukań. - Na pewno w tym momencie w ministerstwie nie ma policjantów - podkreśliła. Policjanci mieli odwiedzić resort dzień wcześniej - i wówczas przekazano im dokumenty.
Inne informacje przekazał TVN24 prokurator Krzysztof Wojdakowski z wydziału przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, który zaznaczył jednak, że nie doszło do przeszukania w gabinecie wiceministra Kapicy. - To było żądanie wydania dokumentów - wyjaśnił. Stwierdził również, że "na dziś nie ma wskazań", by postawić zarzuty Kapicy.
zew, tvn24.pl, arb, dziennik.pl