Wojna to nieszczęście i zniszczenie. Z sympatią mogą się o niej wypowiadać tylko zagorzali militaryści lub ludzie wspominający z nostalgią lata swej młodości. Czasem zapatrzenie w bohaterstwo można usprawiedliwiać ignorancją, jak w przypadku czynienia znaczących porównań między pokoleniem wykrwawiającym się w powstaniu warszawskim a „tą dzisiejszą młodzieżą”. Idę o każdy zakład, którą opcję wybraliby dla siebie sami powstańcy. Myślę, że ta prawda wydaje się dziś znacznie bardziej oczywista w świetle wydarzeń za naszą wschodnią granicą. Co dziwne jednak, uwielbienie dla wojny pojawia się także wśród niektórych ekonomistów. Druga wojna światowa miała wyprowadzić kraje z recesji i zapewnić wzrost gospodarczy na dekady. Nowoczesne fabryki powstałe w odbudowywanych Niemczech miały zapewnić temu krajowi przewagę konkurencyjną na następne dekady, a opracowane na potrzeby wojska wynalazki są podstawą naszej cywilizacji technicznej. Nic tylko się bić! Może i na nasze dzisiejsze problemy ekonomiczne przydałaby się jakaś wojenka? Kilka milionów zabitych, zrujnowane miasta i znowu jesteśmy na ścieżce wzrostu!
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.