Już sprzedane! (aktl.)

Już sprzedane! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zaledwie na 5 godzin i 40 minut wystarczyło transzy przeznaczonej na lokaty prywatyzacyjne banku PKO BP, wynoszącej 1 mld 100 mln zł.
"Przyjmowanie zapisów zakończyło się o 13.45" - powiedział rzecznik prasowy PKO BP Marek Kłuciński. Przyjmowanie zapisów na lokaty, które inwestorom indywidualnym umożliwiają kupno akcji banku bez zakładania rachunku w biurze maklerskim, rozpoczęło się w poniedziałek o  8.05 w 950 oddziałach, uruchomieniem systemu przyjmującego zapisy na lokaty i monitorującego je na bieżąco przez prezesa PKO BP Andrzej Podsiadło. Zakończyło się po niecałych sześciu godzinach, choć pulę lokat w ostatniej chwili - w niedzielę - ministerstwo skarbu zwiększyło z pierwotnych 720 mln zł.

Inwestorzy indywidualni będą mogli już tylko skorzystać z zapisów na akcje w biurach maklerskich, które rozpoczną się 22 października i potrwają do 3 listopada. Pierwsze giełdowe notowanie akcji PKO BP jest planowane na 10 listopada.

Media już od kilku dni donosiły o ogromnym zainteresowaniu lokatami. Społeczne kolejki formowały się już od środy. Sensacyjnie brzmiały też pierwsze poniedziałkowe doniesienia mediów, mówiące o założeniu 388 lokat prywatyzacyjnych na łączną kwotę 7 mln 400 tys. zł zaledwie w pierwszych dwóch minutach po uruchomieniu sprzedaży, jak również o tym, że przed godziną 9.00 średnia wysokość lokaty wynosiła 15 tys. zł. PKO BP nie chciało potwierdzić tych liczb, by - jak mówił rzecznik banku - "nie podgrzewać atmosfery". Wbrew obawom, przyjmowanie klientów w oddziałach przebiegało bez zakłóceń. Porządku pilnowali policjanci, wynajęci ochroniarze i sami kolejkowicze. Pod jednym z gdyńskich oddziałów banku pojawili się co prawda w poniedziałek około godz. 6.00 rano groźnie wyglądający, ogoleni na łyso mężczyźni. Zapowiedzieli oni - jak twierdzą kolejkowicze - że wejdą do banku bez kolejki. Pojawili się pod bankiem. Ale o godz. 8.05 nie weszli. Sprawnie zorganizowani kolejkowicze pilnowali porządku bardzo skutecznie.

We Wrocławiu przed główną siedzibą banku kilka osób próbowało wedrzeć się do środka bez kolejki. Komitet kolejkowy składający się z ponad 700 osób szybko uporał się z intruzami. Pod oddziałem pojawił się też "konik", który oferował 10 miejsc w drugiej dziesiątce - za tysiąc zł. "Bierze pani? Zostały już tylko dwa miejsca. Rozchodzą się jak świeże bułeczki" - mówił mężczyzna, który ogłoszenie ze swoim numerem telefonu przykleił naprzeciwko siedziby banku.

Również w jednym z oddziałów PKO BP w Łodzi tuż po otwarciu banku doszło do niewielkich i krótkich przepychanek.

W Warszawie, w kolejkach liczących kilkaset osób, powiedziano, że osoby z końca listy nie przyszły rano, mimo że wcześniej pilnowały swojego miejsca na liście społecznej. Kolejkowicze - mimo zwiększonej transzy - słusznie przewidzieli, że tylko kilkadziesiąt pierwszych osób będzie mieć szansę na założenie lokaty, choć czas na ich zakładanie przewidziano do 21 października.

em, pap