Pożar, który wybuchł niedawno w litewskiej rafinerii Mażeikiu Nafta (Możejki), nie był jedynym tegorocznym pożarem w tej rafinerii - informuje w poniedziałek litewski dziennik "Lietuvos Rytas" i "Lietuvos Żinios".
Media podają, że wiosną miał miejsce jeszcze jeden pożar, w wyniku którego straty oszacowano na 8 mln litów (prawie 3 mln USD). O pożarze nie poinformowano publicznie m.in. z powodu pospiesznego przygotowywania zakładu do sprzedaży.
Według szefa Państwowej Inspekcji Energetyki Vytautasa Miszkinisa, w przypadku obu pożarów częściową winę ponosi administracja zakładu.
"Zdarzenie, które opisuje litewska prasa, dotyczy okresu jeszcze przed podpisaniem jakichkolwiek umów w sprawie kupna przez PKN Orlen akcji Możejek" - powiedział poproszony o komentarz rzecznik prasowy płockiego koncernu Dawid Piekarz. Przypomniał, że zarówno wtedy, jak i obecnie PKN Orlen nie był i formalnie nadal nie jest właścicielem większościowego pakietu akcji Możejek.
Wiosenny pożar w Możejkach został spowodowany urwaniem się jednej z rur na skutek ciągłej wibracji. Natomiast w przypadku ostatniego pożaru nie wyklucza się możliwości, że jego powodem było wydłużenie terminów kapitalnego remontu urządzeń. Początkowo urządzenie rafinerii były remontowane co dwa lata, a obecnie - co cztery, pięć lat.
Pożar w Możejkach wybuchł 12 października. Zapaliło się zamontowane 16 lat temu urządzenie przetwarzające mazut. Straty materialne szacowane są wstępnie na 22,4-47,5 mln USD, a utracone korzyści z powodu ograniczenia wykorzystania instalacji mogą wynieść 38 mln USD.
Na przełomie maja i czerwca tego roku PKN Orlen zawarł umowę kupna 53,7 proc. akcji Możejek, należących do upadającego rosyjskiego koncernu Jukos za 1,49 mld USD oraz umowę nabycia od rządu Litwy 30,66 proc. akcji rafinerii za 852 mln USD. Do zamknięcia transakcji potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej (KE) - wniosek w tej sprawie płocki koncern złożył do KE we wrześniu.
pap, ss
Według szefa Państwowej Inspekcji Energetyki Vytautasa Miszkinisa, w przypadku obu pożarów częściową winę ponosi administracja zakładu.
"Zdarzenie, które opisuje litewska prasa, dotyczy okresu jeszcze przed podpisaniem jakichkolwiek umów w sprawie kupna przez PKN Orlen akcji Możejek" - powiedział poproszony o komentarz rzecznik prasowy płockiego koncernu Dawid Piekarz. Przypomniał, że zarówno wtedy, jak i obecnie PKN Orlen nie był i formalnie nadal nie jest właścicielem większościowego pakietu akcji Możejek.
Wiosenny pożar w Możejkach został spowodowany urwaniem się jednej z rur na skutek ciągłej wibracji. Natomiast w przypadku ostatniego pożaru nie wyklucza się możliwości, że jego powodem było wydłużenie terminów kapitalnego remontu urządzeń. Początkowo urządzenie rafinerii były remontowane co dwa lata, a obecnie - co cztery, pięć lat.
Pożar w Możejkach wybuchł 12 października. Zapaliło się zamontowane 16 lat temu urządzenie przetwarzające mazut. Straty materialne szacowane są wstępnie na 22,4-47,5 mln USD, a utracone korzyści z powodu ograniczenia wykorzystania instalacji mogą wynieść 38 mln USD.
Na przełomie maja i czerwca tego roku PKN Orlen zawarł umowę kupna 53,7 proc. akcji Możejek, należących do upadającego rosyjskiego koncernu Jukos za 1,49 mld USD oraz umowę nabycia od rządu Litwy 30,66 proc. akcji rafinerii za 852 mln USD. Do zamknięcia transakcji potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej (KE) - wniosek w tej sprawie płocki koncern złożył do KE we wrześniu.
pap, ss