Gdy 24 maja tego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że Polska ma czasowo wstrzymać wydobycie w kopalni Turów w Bogatyni, wszystkie oczy zwróciły się ku Dolnemu Śląskowi. Sprawa jest kluczowa dla polskiej energetyki – bez węgla brunatnego z kopalni prądu nie produkowałaby położona niedaleko elektrownia Turów.
Skargę złożyli Czesi, podnoszący, że Polska nie spełniła ich postulatów, gdy minister klimatu i środowiska przedłużał koncesję zakładom w Turowie do 2026 roku. Praga alarmowała, że rozrastająca się kopalnia powoduje m.in. opadanie wód gruntowych po stronie czeskiej.
Orzeczenie TSUE to jeszcze nie ostateczny wyrok, ale na pierwszy plan wysunęła się jeszcze jedna sprawa: dlaczego Polska nie dogadała się ze skarżącymi ją Czechami i potrzebne były takie kroki Trybunału. Teraz już wiemy, że po fakcie powołano specjalne zespoły i strona czeska obecnie rozpatruje propozycje Warszawy.
Praga kontra Warszawa. Spór, którego mogłoby nie być
W tym czasie są raczej małe szanse na to, że do akcji wkroczy Komisja Europejska, która mogłaby nałożyć kary na Polskę za to, że nie wykonała zaleceń TSUE. Polski rząd zresztą zapowiedział już, że zaleceń nie wykona, ale w niedalekiej przyszłości, w ciągu kilku tygodni, ma być osiągnięte porozumienie z Czechami. Dogadanie się sprawiłoby, że Czesi wycofają skargę.
Zasadne jest więc pytanie: kto zawinił? O skardze było wiadomo od dawna, toczyło się postępowanie w TSUE, a dopiero gdy zapadło orzeczenie, udało się przyspieszyć negocjacje. Jedna z wersji mówi o opieszałości polskiej dyplomacji i władz. Takie przedstawienie sprawy na pewno jest na rękę opozycji, ale niewykluczone też, że na brak porozumienia grała Praga. Czechom zwyczajnie mogło zależeć na tym, by ugrać dla siebie jak najwięcej, a najsilniejszym argumentem w negocjacjach stało się orzeczenie TSUE.
W ustaleniu tego nie pomagają rządy w Warszawie i Pradze. Czeskie MSZ na pytania Wprost.pl odpowiadało zdawkowo i wstrzymywało się od wypowiedzi w wielu kwestiach. Z kolei polskie ministerstwa trochę przerzucają się sprawą niczym gorącym kartoflem. Poza Ministerstwem Klimatu i Środowiska coś do powiedzenia – przynajmniej na papierze – miały lub mają także Kancelaria Premiera, Ministerstwo Aktywów Państwowych oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
MAP na pytania Wprost.pl o sprawę kopalni Turów odpowiedziało potwierdzeniem, że minister aktywów ma pewne uprawnienia jako reprezentant Skarbu Państwa, jednak realizacja tychże „jest pochodną wielkości posiadanego pakietu akcji w danej spółce”. Resort zapewnia też: „MAP nie brało udziału w procesie pozyskiwania koncesji przez spółkę zależną od PGE Polskiej Grupy Energetycznej S.A. tj. PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A”..
KPRM od razu odesłało nas do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, nie odpowiadając na żaden z wniosków o informację, podobnie zrobiło MSZ. Ministerstwo klimatu zapewniło natomiast, że w najbliższym czasie sporządzi obszerną odpowiedź w tej sprawie.
Spór o kopalnię Turów. KPRM czy MKiŚ?
Na tym jednak nie koniec, ponieważ w swojej odpowiedzi MSZ wskazało, trochę przypadkiem, że KPRM też ma coś do powiedzenia w tej sprawie.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych stwierdziło:
„Dodatkowo należy mieć na uwadze, że w kwestie proceduralne związane ze skargą Republiki Czeskiej do instytucji UE dot. KWB Turów zaangażowany jest, zgodnie z kompetencjami, pion europejski Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, który realizuje m.in. zadania związanie z reprezentowaniem Rzeczypospolitej Polskiej w postępowaniach przed organami sądowymi Unii Europejskiej”.
Jednocześnie MSZ zaznaczyło, że monitorowało „regularnie i na bieżąco” spór o KWB Turów. „Kwestia KWB Turów była również omawiana podczas kontaktów ze stroną czeską na różnych szczeblach, w tym w trakcie spotkań Ministrów Spraw Zagranicznych. Każdorazowo odbywało się to na podstawie stanowiska przekazanego przez resort właściwy ds. klimatu i środowiska i w sposób komplementarny do głównych działań prowadzonych przez ten właściwy w tej sprawie resort” – napisało biuro prasowe MSZ.
Wprost.pl zwróciło się już do KPRM o kolejne informacje w tej sprawie.
Czytaj też:
Dwugłos premierów ws. Turowa. Rzecznik polskiego rządu wyjaśnia, co z porozumieniem