– Nie jest to łatwy kawałek chleba, a na pewno wymagający ogromnych nakładów inwestycyjnych. Potwierdzają to dane BIG InfoMonitor: na koniec marca tego roku kwota zaległości firm z tego sektora sięgnęła 647,4 mln zł – powiedział prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak.
W ciągu roku przeterminowane zadłużenie zwiększyło się o ponad 14 proc. Tylko w jednej kategorii firm gastronomicznych kwota zadłużenia zmalała - przedsiębiorcy zajmujący się przygotowaniem i podawaniem napojów w ciągu roku ograniczyli swoje zaległości płatnicze do 33,7 mln zł z 35,3 mln zł.
– W ujęciu całościowym, liczba firm prowadzących działalność usługową związaną z wyżywieniem, które miały w marcu tego roku zaległości, wynosiła 9830 (firmy aktywne, zawieszone i zamknięte) i wzrosła w ciągu roku o 132. Wchodzenie na rynek nowych podmiotów przełożyło się jednak ostatecznie na spadek udziału niesolidnych płatników. Ich odsetek przez rok zmniejszył się z 7,8 do 7,3 proc. Mimo to, gastronomia wypada gorzej niż cała gospodarka, w której opóźnione płatności względem partnerów biznesowych i banków jest 5,8 proc. – dodał Grzelczak.
Z danych serwisu Briefly wynika, że 67 proc. firm i lokali z branży gastronomicznej i eventowej było zmuszone całkowicie zaprzestać funkcjonowania w okresie tzw. lockdownu. Jedzenie na dowóz i z osobistym odbiorem z restauracji oferowało 32 proc. lokali. Jednak firmy zdecydowane na współpracę z portalami zajmującymi się dostawą jedzenia musiały opłacać prowizję za obsługę przekraczającą nawet 30 proc., te, które robiły to we własnym zakresie także musiały ponieść dodatkowe koszty, podano w materiale.
„Wielu przedstawicieli branży gastronomicznej optymistycznie liczy, że kolejny etap luzowania ograniczeń będzie miał korzystny wpływ na ich biznes. Należy jednak pamiętać, że szczegółowe rozwiązania zakładają jednak konieczność daleko idących modyfikacji sposobu prowadzenia działalności, co nie będzie obojętne dla finansów restauratorów. Użycie na szeroką skalę środków ochrony osobistej, jasno określone limity liczby gości i odległości między nimi, ewentualne instalowanie przegród itp., a także obawy samych klientów dotyczące bezpieczeństwa i własnego zdrowia - to wszystko powoduje, że branża nie może być pewna swojej przyszłości” – czytamy dalej w komunikacie.
Daleko na liście
Badanie Maison&Partners, wykonane na zlecenie BIG InfoMonitor, pokazuje, że wyjście do restauracji jest dopiero na siódmym miejscu aktywności, do których respondenci tęsknią. Taką odpowiedź wskazało 14 proc. pytanych, co by zrobili w pierwszej kolejności, gdy zniesione zostaną obostrzenia związane z pandemią. Na pierwszym miejscu znalazła się możliwość spotkania się z rodziną i znajomymi (60 proc.), a na drugim wizyta u fryzjera i kosmetyczki (37 proc.).
– Do tego dochodzą też deklaracje mówiące o potrzebie cięcia wydatków. Niestety wyjścia do kawiarni i restauracji, to jedne z tych kosztów, które będzie najłatwiej ograniczyć. Zapowiedzi oszczędności są dość częste, planuje je 6 na 10 osób. Kryzys wywołany przez pandemię może odwrócić trend rosnącej popularności jedzenia na mieście. Niestety zakwalifikowanie się do trzeciego etapu odmrażania gospodarki nie oznacza od razu powrotu do sytuacji sprzed pandemii. Przetrwają najsilniejsi, dbający o finanse i płynność. Solidnie płacący odbiorcy i spływające na czas należności nabierają większego znaczenia niż wcześniej – wskazał także prezes.
Według ostatnich danych GUS, cytowanych w materiale, w Polsce działało około 70 tys. placówek gastronomicznych stałych i sezonowych, 38,2 proc. stanowiły punkty gastronomiczne, 28,2 proc. - restauracje, 27,6 proc. bary. Opracowany przez PMR raport „Rynek HoReCa w Polsce 2020” szacuje wartość polskiego rynku gastronomicznego w 2019 r. na 32,6 mld zł i przed pandemią przewidywał, że w 2020 osiągnie on wartość 34,4 mld zł.