Pompy ciepła wykorzystują energię odnawialną, więc są nieodłącznym elementem każdego pasywnego i niskoenergetycznego domu. Pierwsze prototypy powstały już w połowie poprzedniego wieku, ale technologia ta wymagała wielu udoskonaleń. Dziś pompy ciepła uważane są za urządzenia grzewcze przyszłości. Przyjazne dla środowiska, ekologiczne – ale nadal bardzo drogie. Zakup i montaż w domu jednorodzinnym mogą wynieść nawet 50 tys. zł, stąd też w Polsce nie cieszą się one taką popularnością jak na Zachodzie.
To się może zmienić dzięki objęciu instalacji pomp ciepła dofinansowaniem w programie „Moje ciepło”. Program jeszcze nie wystartował, ale z komunikatu na rządowej stronie wynika, że ogłoszenie i rozpoczęcie pierwszego naboru powinno nastąpić w I lub II kwartale 2022 r.
Moje ciepło – kto może się starać o dopłatę
Program przewiduje dopłaty do zakupu i montażu pomp ciepła w nowych budynkach o podwyższonym standardzie energetycznym. Jego beneficjentami będą osoby fizyczne —właściciele lub współwłaściciele (odbiorcy końcowi) nowych, jednorodzinnych budynków mieszkalnych. Nadopłaty z programu mogą liczyć tylko budynki, których współczynnik Ep (roczne zapotrzebowanie budynku na nieodnawialną energię pierwotną) nie jest wyższy niż 63 kWh/mkw. na rok, a w kolejnych latach ma być jeszcze niższy, na poziomie maksymalnie 55 kWh/mkw. na rok.
Dofinansowanie będzie więc przyznawane wyłącznie właścicielom budynków bardzo energooszczędnych (najlepiej pasywnych), doskonale ocieplonych i wykorzystujących dodatkowo energię odnawialną, np. z wiatru, słońca czy biomasy.
Dopłata wyniesie do 30 proc. kosztów kwalifikowanych projektu, w zależności od rodzaju zastosowanej pompy ciepła, ale nie więcej niż 21 tys. zł w przypadku pomp gruntowych oraz 7 tys. zł w przypadku pomp powietrznych.
O dofinansowanie będą mogli wnioskować również właściciele budynków, którzy na własny koszt zamontowali pompę w 2021 lub na początku 2022 roku, jeszcze przed wejściem w życie programu.
Dopłaty z pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2
Budżet całego programu to 600 mln zł. Pieniądze pochodzą z unijnego Funduszu Modernizacyjnego, który zasilany jest z wpływów ze sprzedaży uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS. Operatorem polskiej części Funduszu Modernizacyjnego został Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska.
Czytaj też:
Miliardy z ETS nie poszły na transformację. Należy zacząć inwestować jak najszybciej